Reklama

Milczenie jest hańbą

Niedziela Ogólnopolska 18/2012, str. 16-17

Dominik Różański

Poseł Antoni Macierewicz

Poseł Antoni Macierewicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: - Sejm po ostrej dyskusji i obraźliwie krytycznej wypowiedzi premiera odrzucił zaproponowaną przez PiS uchwałę w sprawie zwrotu przez Rosję wraku samolotu rozbitego 2 lata temu w katastrofie smoleńskiej. Jaki to będzie miało wpływ na dalszy przebieg śledztwa smoleńskiego?

POSEŁ ANTONI MACIEREWICZ: - Oznacza to wzmocnienie dotychczasowej polityki współdziałania rządu premiera Donalda Tuska z Rosją. Większość posłów zagłosowała za pozostawieniem wraku w rękach rosyjskich... Tusk i jego zwolennicy zachowują się tak, jakby nie wiedzieli, że ustępstwa to dla Rosji sygnał do zwiększenia nacisków...

- I nie chodzi tu wyłącznie o symboliczną wartość takiej uchwały, o symboliczny powrót narodowej relikwii?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Przeciwnie, odrzucenie tej uchwały ma znaczenie jak najbardziej praktyczne. Jest dla Rosji wyraźnym sygnałem, że polski premier ma zaplecze parlamentarne pozwalające mu na dalsze prowadzenie polityki przyzwalającej na lekceważenie smoleńskiego śledztwa, na niszczenie dowodów.

- Na jakiej podstawie uchwała została odrzucona?

Reklama

- Istotna jest argumentacja, jakiej użył premier Tusk. Poza zwyczajowym obrażaniem PiS - do którego już przywykliśmy - premier zastosował tym razem sprawdzoną metodę panów Palikota i Niesiołowskiego, polegającą na odwracaniu znaczeń i sensu argumentów. Według pana premiera - ci, którzy domagają się od Rosji zwrotu wraku samolotu i zaprzestania niszczenia dowodów, są zdrajcami narodu. Obrońcami polskiej racji stanu są natomiast ci, którzy godzą się właśnie na niszczenie dowodów, na rosyjską arogancję w tej sprawie. To odwrócenie znaczeń w przemówieniu Donalda Tuska uważam za przełomowe! Premier nigdy dotąd nie wykazywał aż takiej agresji wobec opozycji czy przeciwnika politycznego. I nigdy też nie był tak uległy wobec Rosji. Werbalnie wyraził to, co robiły w sierpniu 2010 r. grupy przestępcze na Krakowskim Przedmieściu, ubliżając obrońcom Krzyża i odwracając porządek religijno-moralny Polski.

- Jednakowoż to autorów uchwały uznano za wichrzycieli i zdrajców narodu, którzy chcą się zwracać „do cara, do rosyjskiej Dumy”!

- Pan premier czyniąc te zarzuty, zapomniał zupełnie o porządku konstytucyjnym Rzeczypospolitej. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ma prawo zwracać się do najwyższych władz rosyjskich. Całkiem niedawno apelował do prezydenta Łukaszenki w obronie praw białoruskich mniejszości oraz do rządu ukraińskiego w związku z rocznicą mordu wołyńskiego. Wcześniej - do Bundestagu i rządu niemieckiego w sprawie polskiej własności i należnych nam reparacji od Niemiec. Nikt - i słusznie - nie podnosił wówczas, że taki adres jest czymś niewłaściwym. Stanowiska w tych sprawach sygnował Sejm, a nie grupa obywateli czy jakaś partia. Tymczasem teraz nasz projekt apelu Sejmu do władz Federacji Rosyjskiej został nazwany zdradą i polityczną grą PiS-u z Rosją przeciwko własnemu państwu. To przecież absurd i przewrotność! Kryje się za tym postkomunistyczna mentalność, zgodnie z którą tylko rząd ma prawo reprezentować Państwo. Należy więc premierowi Tuskowi przypomnieć, że Sejm jest organem, któremu rząd podlega, i to właśnie Sejm reprezentuje cały Naród.

- Dlaczego PiS zdecydował się na wniesienie tej uchwały, skoro właściwie z góry było wiadomo, że zostanie ona odrzucona i do Rosji pójdzie z Polski zły sygnał?

Reklama

- Odrzucenie nie było takie oczywiste, przeciwnie, wydawało się, że przyjęcie tej uchwały może być wsparciem państwa polskiego występującego wobec Rosji. Przecież do adresata skierowana była tylko uchwała bez uzasadnienia zawierającego zdanie o bezradności rządu - zdanie, które tak przestraszyło premiera Tuska. A mógł do Rosji dotrzeć wreszcie odpowiednio mocny sygnał z Polski...

- Ten sejmowy apel do Rosji miał być także, a może przede wszystkim, bodźcem zmuszającym polski rząd do intensywniejszych działań na rzecz smoleńskiego śledztwa?

- To także, bo przecież cały problem polega na tym, że takich działań polskiego rządu po prostu nie ma! Rok temu wraz z posłem Jarosławem Zielińskim zwracaliśmy się do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego z pytaniem o działania dyplomatyczne związane z wyjaśnianiem przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz z prośbą o ich nieustanne podejmowanie. Minister obiecał informować nas o wszelkich staraniach, jednak do dzisiaj tego nie zrobił... Nie skierowano żadnych not dyplomatycznych; może były prowadzone prywatne rozmowy na ten temat, tego nie wiemy. Nie ma śladów sformalizowanej aktywności rządu RP w sprawie katastrofy smoleńskiej.

- A symbolem spokojnych polsko-rosyjskich stosunków pozostaje wrak, odświętnie wymyty na 2. rocznicę katastrofy... Warto jeszcze kruszyć kopie?

- Cynicznie skomentował to doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego - prof. Tomasz Nałęcz, mówiąc, że wrak i tak już nie jest dowodem, bo Rosjanie dawno zniszczyli wszelkie istotne dla śledztwa ślady.

- Nie jest dowodem?

- Oczywiście, nadal jest najważniejszym dowodem, mimo że Nałęcz i jego zwierzchnik wyraźnie chcieli, by stało się inaczej.

Reklama

- Czy powstrzymanie procesu zacierania śladów było w ogóle możliwe?

- Było możliwe i konieczne. Z protokołu z posiedzenia w Moskwie komisji Putina wiemy, że to szefowa MAK Tatiana Anodina zdecydowała, by nie dopuścić do śledztwa zgłaszających się ekspertów UE i NATO. Obecni na tym spotkaniu przedstawiciele Polski (minister Ewa Kopacz i prokurator Krzysztof Parulski) spolegliwie milczeli... Za to w Polsce podejmowane były dalej idące działania. Ścigany jest np. prokurator Marek Pasionek za to, że próbował uzyskać od służb amerykańskich informacje na temat katastrofy Tu-154 M. Gdy z panią Anną Fotygą pojechaliśmy do USA, by rozmawiać o tym z kongresmenami i senatorami, to zostaliśmy przez rzecznika rządu premiera Tuska - Pawła Grasia brutalnie oskarżeni o zdradę stanu... I wreszcie, gdy przyjechał do Polski Michael Baden, światowej sławy patolog, to - mimo pełnomocnictwa rodzin - nie pozwolono mu przeprowadzić ani nawet obserwować sekcji ekshumowanych zwłok. Moim zdaniem, mamy do czynienia z wyraźnie zbieżnym stanowiskiem rządu polskiego i rządu Federacji Rosyjskiej, mającym doprowadzić do izolacji sprawy katastrofy smoleńskiej od zewnętrznych obserwatorów i ekspertów.

- Rząd tłumaczy obywatelom, że wszystko, co możliwe, zostało już zrobione, a sprawę właściwie można uważać za zamkniętą.

Reklama

- Nic nie zostało zrobione! A rząd przypierany do muru, aby podjął jakiekolwiek działania, zasłania się tym, iż ważniejsze jest utrzymanie dobrych stosunków z potężnym sąsiadem. Prokurator wojskowy tłumacząc pani Beacie Gosiewskiej, dlaczego nie zgadza się na dopuszczenie Michaela Badena do sekcji, powiedział: „.. wie pani, Rosja jest mocarstwem...”. Rząd premiera Tuska straszy społeczeństwo reakcją Rosji, zimną wojną, stosuje szantaż moralny, w sposób absurdalny odwołuje się do dawnych, zupełnie nieodpowiadających dzisiejszej rzeczywistości relacji między Związkiem Radzieckim a PRL. Rząd polski od początku w tej sprawie podporządkował się Moskwie, bardziej nawet niż Rosjanie tego oczekiwali. I dlatego stał się współuczestnikiem i współsprawcą niszczenia dowodów i ukrywania prawdy o tragedii z 10 kwietnia 2010 r.

- Bo celem bezwzględnie nadrzędnym są dobre stosunki z Rosją?

- Moim zdaniem, powód jest dużo poważniejszy. To jest kwestia współodpowiedzialności za śmierć polskiej elity, nie tylko w sensie moralnym i politycznym, ale także w sensie karnym. Za zaniechania i krętactwa swoich podwładnych ostateczną odpowiedzialność, także karną, ponosi premier Donald Tusk. Jest on prawdopodobnie świadomy tego, że Rosjanie posiadają nieporównanie więcej dowodów obciążających organizatorów lotu po stronie polskiej. Dlatego podczas debaty nad uchwałą sejmową tak mocno i dobitnie przeciwstawił się działaniom, których celem miało być doprowadzenie do zwrotu wraku. Jak to zachowanie premiera należy tłumaczyć? Może chodzi o jego sytuację osobistą, a histeria i deklamacje o polskiej racji stanu kryją zwykły strach... W przeciwnym wypadku należałoby przyjąć, że dla Tuska racją stanu jest milczenie wobec największej tragedii w historii powojennej Polski. To o takiej sytuacji Churchill powiedział: „Będziecie mieli i hańbę, i wojnę”.

- Czy sprowadzenie wraku do Polski po 2 latach jest rzeczywiście tak ważne? Prowadząca wciąż swoje śledztwo polska prokuratura oświadcza, że wrak został należycie zbadany...

Reklama

- Nadal jest bardzo ważne. Ten wrak, wbrew oświadczeniom prokuratury, nie został w sposób właściwy zbadany, nie pobrano np. żadnych próbek do badań laboratoryjnych. Wrak był - co najwyżej - oglądany przez polskich specjalistów.

- Polski minister sprawiedliwości udaje się do Moskwy. Po co?

- Nie wiem! Chłodno analizując, pan minister zauważył, że „decyzja o zwrocie wraku nie wiąże się z regułami prawnymi, lecz jest decyzją czysto polityczną, zatem podejmują ją prezydent z premierem. A w Rosji wszystko zależy od polityki...”. Czy minister coś wskóra? Szczerze wątpię; doświadczenie ostatnich 24 miesięcy jest takie, że Rosjanie po prostu bawią się z Donaldem Tuskiem, lekceważą go, upokarzają, przeciwstawiają narodowi, a potem dają coś na pocieszenie. Z powodu swej spolegliwości Donald Tusk smoleńskim dramatem jak smyczą został przywiązany do Władimira Putina.

- Ostatnio polskie media mocno podkreślają, że katastrofa smoleńska została zanadto uwikłana w politykę - że rozgrywają ją zarówno partie opozycyjne, jak i rząd. Czy uważa Pan, że śledztwo polskiej prokuratury przebiega w atmosferze spokoju i niezależności?

- Wręcz przeciwnie! Prokuratura wojskowa, która jest odpowiedzialna za nieprawdopodobne, karalne w świetle polskiego kodeksu karnego zaniechania, zachowuje się tak samo niejednoznacznie, jak rząd Donalda Tuska... Mam wrażenie, że prokuratura wojskowa nie ma jasności, czego powinna się trzymać, sama nie ma zdania i jest uzależniona od politycznych fluktuacji i od oczekiwań rządu.

- O jakie zaniechania oskarża Pan dziś prokuraturę?

Reklama

- Na przykład o to, że polscy prokuratorzy nie brali udziału w sekcjach zwłok, nie opisali miejsca zdarzenia, nie wykonali dokładnej dokumentacji fotograficznej. Do chwili obecnej nie dokonano np. inwentaryzacji wraku; prokuratura nie wie, ile jest szczątków, nie ma ich opisu, nie podjęto żadnych działań rekonstruujących wrak, co jest rutynową i obowiązkową procedurą przy tego typu dochodzeniach. Zrobił to nasz Zespół parlamentarny na podstawie tysięcy żmudnie zgromadzonych fotografii.

- Upolitycznienie katastrofy smoleńskiej media i politycy PO przypisują PiS-owi, a Pan stawia ten sam zarzut stronie rządowej?

- Tak i dodam, że to rządowe upolitycznienie jest znacznie groźniejsze z punktu widzenia interesów państwa niż nawet najbardziej polityczne wystąpienia i przemówienia opozycji. Jeżeli dochodzi do tak niebywałej sytuacji, że Rada Ministrów - o czym mówił minister sprawiedliwości Jarosław Gowin - debatuje nad tym, czy dopuścić prof. Michaela Badena, wybitnego patologa, do udziału w sekcji zwłok, jest to złamanie wszystkich reguł demokratycznej praworządności. Oznacza, że mamy do czynienia z ręcznym sterowaniem polityków wymiarem sprawiedliwości. To wszystko odbija się także na wiarygodności prokuratury wojskowej, która staje się narzędziem rządzących polityków.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA: powstaje cyfrowa biblioteka relikwii z całego świata

2025-12-29 15:34

Karol Porwich/Niedziela

W Stanach Zjednoczonych powstaje The Relic Project - cyfrowa biblioteka relikwii z całego świata. Ma ona przypominać o ich duchowym znaczeniu i ich roli w życiu chrześcijańskim. Projekt ma być również zachętą do kultu relikwii, będącego pomocą w modlitwie i nawróceniu, poprzez kontemplację Boga w życiu jego świętych.

Projekt, który zrodził się w Spokane, w stanie Waszyngton, ma objąć kompletny wykaz relikwii pierwszej i drugiej klasy. Relikwiami pierwszej klasy są doczesne szczątki świętego, takie jak kości, krew czy prochy. Za relikwie drugiej klasy uważa się przedmioty, który do niego należały lub którymi się posługiwał, np. ubrania czy przedmioty osobiste.
CZYTAJ DALEJ

Bóg lubi przychodzić do tych, którzy nie są już szybcy, ale są wierni

2025-12-29 08:26

[ TEMATY ]

Ks. Krzysztof Młotek

Glossa Marginalia

Karol Porwich/Niedziela

Jan pisze jak ojciec duchowy, który zna różne etapy dojrzewania. Trzykrotnie powtarza „piszę do was”, a potem jeszcze raz „napisałem do was”. Brzmi to jak rytm liturgii. Powtórzenie ma zakorzenić pewność, zanim padnie ostrzeżenie. Najpierw jest dar, potem wymaganie. Jan mówi do „dzieci”, „ojców” i „młodzieńców”. To mogą być grupy wieku, ale równie dobrze etapy życia wiary. „Dzieci” cieszą się przebaczeniem i znają Imię. „Ojcowie” znają Tego, „który jest od początku”, czyli trwają w kontemplacji, nie w nowinkach. „Młodzieńcy” są mocni, bo słowo Boże w nich trwa, i dlatego zwyciężają Złego. Słowo „trwać” (menō) jest tu kluczem. Zwycięstwo nie jest jednorazowym wyczynem. Jest owocem zamieszkania Słowa w sercu.
CZYTAJ DALEJ

Rok dwóch papieży – podsumowanie

2025-12-30 06:47

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Leon XIV

pl.wikipedia.org

Papież Franciszek i papież Leon XIV

Papież Franciszek i papież Leon XIV

Mijający rok przebiegał pod znakiem pontyfikatów dwóch papieży: Franciszka, zmarłego w Poniedziałek Wielkanocny 21 kwietnia i jego następcy – Leona XIV, wybranego 8 maja. Każdy z nich na swój sposób odcisnął piętno na roku 2025.

Zanim 14 lutego Ojciec Święty Jorge Bergoglio trafił do rzymskiej kliniki im. A. Gemellego z powodu obustronnego zapalenia płuc, zdążył od 16 stycznia przyjąć 14 polityków – mężczyzn i kobiet – z 8 krajów i 5 organizacji międzynarodowych. Pierwszą z tych osób była Nosipho Nausca-Jean Jezile z Republiki Południowej Afryki, przewodnicząca Światowego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Żywnościowego, ostatnim zaś – premier Słowacji Robert Fico, którego papież przyjął w Watykanie tuż przed wyjazdem do szpitala.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję