Reklama

Świt życia trędowatych

System kastowy w Indiach nie zna współczucia. Jeśli jesteś trędowaty, to znaczy, że na to zasłużyłeś. Paradoksalnie jednak w tej samej kulturze ci, którzy pomagają najbardziej pogardzanym, uznawani są przez Hindusów za ludzi Boga…

Niedziela Ogólnopolska 6/2012, str. 22-23

Beata Zajączkowska

Dzieci ze szkoły w Jeevodaya przed lekcjami

Dzieci ze szkoły w Jeevodaya przed lekcjami

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiatr przynosi znad Zatoki Bengalskiej słonawe wilgotne powietrze. Choć słońce chowa się już za horyzontem, wciąż panuje niemiłosierny skwar. Na plaży grupka kobiet zażywa kąpieli… ubrana w barwne sari. Nowoczesne samochody ścigają się z rikszami, a między nimi dostojnie spacerują krowy. Jestem w Puri, jednym z najważniejszych w Indiach miejsc pielgrzymkowych wyznawców hinduizmu. Nad miastem góruje świątynia Pana Świata, Dżagannatha.

Wśród najbiedniejszych z biednych

Reklama

Wędrówkę zaczynam od świątyni Najświętszej Maryi Panny Królowej Świata, jedynego kościoła katolickiego w tym regionie. Tutejsza wspólnota to zaledwie kilkudziesięciu wiernych w morzu hinduizmu.
Płaskorzeźba na drzwiach kościoła ukazuje Jezusa uzdrawiającego trędowatych. Proboszczem tej parafii w 1975 r. został o. Marian Żelazek. Polski werbista praktycznie od razu trafił na obrzeża miasta, gdzie w tragicznych warunkach żyli trędowaci. Kolonia była bardzo liczna, ponieważ chorzy przybywali do Puri, wierząc, że przy rzeszach pielgrzymów łatwiej im będzie się wyżywić i coś wyżebrać. Misjonarz zaczął swą posługę od czyszczenia ich ran z robaków i odpadających skrawków ciała i postanowił, że stworzy trędowatym godniejsze warunki życia. - Od pierwszych chwil widziałem, jak wiele pracuje, jak służy ludziom i jak ich kocha - opowiada Surendra, częstując nas chlebem, którego wypieku nauczył go misjonarz. - Kiedy przychodzili do domu trędowaci, zawsze mówił: Daj im pić, nakarm ich. Nauczył mnie, że trzeba wszystkim służyć tak samo, trzeba wszystkich kochać.
Przy jednym z domków w kolonii starsza kobieta, klęcząc, przebiera ryż. Okaleczone chorobą dłonie pozbawione są palców. - To jest jej dzisiejszy zarobek. Te dwie garści ryżu udało jej się użebrać w centrum miasta - mówi dr Helena Pyz, która sama od prawie ćwierć wieku kieruje innym ośrodkiem dla trędowatych w Indiach. Z rozmowy toczonej w lokalnym języku rozumiem jedynie padające co chwilę: Father Marian. Jeden z mieszkańców kolonii z przejęciem pokazuje na miejsce, w którym stoimy. Dopiero po chwili dociera do mnie, że właśnie w tym miejscu upadł i zmarł, otoczony trędowatymi, którym oddał swe życie o. Żelazek. Ten więzień Dachau służył Indiom 58 lat.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Z trędowatymi - w imię Chrystusa

Dzięki jego wysiłkowi w pobliżu kolonii sprawnie działa szkoła podstawowa, w której uczy się 600 dzieci. Obecnie jest to szkoła integracyjna, do której uczęszczają nie tylko dzieci trędowatych, ale i najuboższych z całej okolicy. To właśnie z myślą o nich powstał też skromny internat. Pomoc medyczną chorzy otrzymują w maleńkim szpitaliku. Ojciec stworzył też kuchnię miłosierdzia dla tych trędowatych, którzy ze względu na stan zdrowia czy wiek nie są w stanie nawet użebrać na swe wyżywienie. Tu trzy razy dziennie dostają skromne, ale sycące jedzenie. W jednym ze sklepików, który pomógł otworzyć, przed zdjęciem o. Mariana pali się kadzidełko. Właściciel mówi z przekonaniem: - Ojciec był ponadludzki, był Bożym człowiekiem. A dr Helena dodaje: - Oddają mu w ten sposób hołd za jego niezwykłą służbę. W kolonii mieszka obecnie 600 rodzin. Niemal wszyscy są wyznawcami hinduizmu. - To my, pomagający im, jesteśmy bardzo często związani z Chrystusem, w Jego imię przychodzimy do nich. Nie wiem, czy znaleźliby się hinduiści, którzy chcieliby pomagać bezinteresownie trędowatym - mówi dr Helena. Sam ojciec często mawiał: „Największym zagrożeniem dla naszego życia jest to, że możemy pracować dla Chrystusa, ale bez Chrystusa. Modlitwa dla nas, misjonarzy, jest niezbędna. Gdy ją zaniedbamy, wszelkie nasze wysiłki będą bezowocne”.

Polacy - pionierami

W ostatnią niedzielę stycznia obchodziliśmy Światowy Dzień Trędowatych, warto więc przypomnieć, że nie kto inny, ale właśnie Polacy byli pionierami rehabilitacji trędowatych w Indiach. Pisałam już o o. Żelazku i Puri. Jednak pierwszy ośrodek powstał w stanie Ćhattisgarh dzięki staraniom pallotyna, ks. Adama Wiśniewskiego. Po jego śmierci pałeczkę przejęła dr Helena Pyz, misjonarka z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. Ośrodek nazywa się Jeevodaya. Jego nazwa w sanskrycie znaczy „Świt życia” i tak jest naprawdę dla wielu ludzi, których choroba zepchnęła na margines społeczeństwa.
Wszystko zaczęło się w 1969 r. od ustawienia w szczerym polu trzech wojskowych namiotów: dla dziewcząt, chłopców i na kaplicę. Dziś wyrosło tu prawdziwe miasteczko. Obok domów mieszkalnych i szkoły powstały warsztaty: krawiecki, tkacki i mechaniczny, a także szewski, w którym powstaje specjalne obuwie, szczególnie ważne dla ludzi ze stopami okaleczonymi trądem. Tętniący życiem ośrodek ma ambulatorium, szpitalik, szkołę z internatem (którą ze względu na napływ uczniów trzeba powiększyć) i kościół. Co roku polska lekarka wykrywa ponad 100 nowych przypadków trądu. Gdy zaczynała, było ich pięć razy więcej. Powszechne są także różne odmiany gruźlicy, bronchit i AIDS.
Jeetram pracuje jako pielęgniarz. Kiedy patrzę, jak okaleczonymi dłońmi zręcznie bandażuje rany, jestem pełna podziwu. - Byli trędowaci są najlepszymi pomocnikami, oni nie boją się dotknąć chorych - mówi z uśmiechem dr Helena. Hinduski lekarz nie dotknie chorego na trąd. Nawet nie dlatego, że sam się boi, ale dlatego, że inni pacjenci do niego nie przyjdą, gdy dowiedzą się, że leczy trędowatych. Rehabilitacja w Jeevodaya ma wiele twarzy. Nie wystarczy tylko wyleczyć choroby, trzeba pomóc zdobyć wykształcenie, a potem pracę. Stąd stojąca na wysokim poziomie szkoła podstawowa i średnia. Obecnie uczą się w niej nie tylko dzieci z rodzin trędowatych, ale nawet ze zdrowych, które mieszkają w okolicy. To maleńki znak dokonującej się integracji. Wykształcenie to przepustka do lepszego życia. Dzieci z rodzin trędowatych nawet jeśli same są zdrowe, to i tak naznaczone są trądem. W normalnych szkołach nie usiądzie obok nich w ławce żadne zdrowe dziecko, żyją ze swymi rodzicami na ulicy czy w koloniach dla trędowatych, zbierają odpadki ze śmietników, uczą się żebrać, kraść…
Ośrodek jest katolicki, ale zdecydowaną większość uczniów i pracowników stanowią wyznawcy hinduizmu. Mamta trafiła tu z wioski w buszu, gdzie zamiast leczyć, ukrywano ją przed wścibskimi sąsiadami. Ma okaleczone ręce i stopy. Trzy lata temu poprosiła o chrzest. Pochodzi z najniższej kasty. Kastowość to kolejne oblicze Indii. Decyduje o życiu milionów ludzi, rodzi podziały, a zarazem utrwala obowiązujący od wieków porządek społeczny. Mamta mówi, że Chrystus sprawił, iż już się nie boi, wie, że nie jest już sama.

Trąd - problem społeczny

Według Światowej Organizacji Zdrowia, obecnie na świecie jest ok. 3 mln osób chorych na trąd, z czego 70 proc. żyje właśnie w Indiach. - Trąd we współczesnym świecie nie jest problemem medycznym, ale społecznym. Trudność polega przede wszystkim na wykrywaniu choroby. Dopóki nie będzie łatwego dotarcia pacjenta do lekarza, nie ma mowy o zwalczeniu trądu - podkreśla dr Helena. Trąd wcześnie zdiagnozowany można zupełnie wyleczyć i nie daje żadnych powikłań. Kiedy jest zaniedbany, mamy do czynienia z poważnymi okaleczeniami. A okaleczone ciało jest stygmatem naznaczającym na zawsze i niedającym w Indiach najmniejszej możliwości normalnego życia.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: ogłoszono 5 dekretów, w tym dwa do beatyfikacji

2025-12-18 14:04

[ TEMATY ]

Watykan

beatyfikacja

Adobe Stock

Podczas audiencji udzielone kardynałowi Marcello Semeraro, prefektowi Dykasterii do spraw Kanonizacyjnych, papież upoważnił tę dykasterię do ogłoszenia pięciu dekretów. Jeden z nich dotyczy cudu (do beatyfikacji), jeden męczeństwa (także do beatyfikacji), natomiast trzy heroiczności cnót - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

- cudu przypisywanego wstawiennictwu Czcigodnego Sługi Bożego Henryka Ernesta Shawa, wiernego świeckiego i ojca rodziny, urodzonego 26 lutego 1921 r. w Paryżu (Francja) i zmarłego 27 sierpnia 1962 r. w Buenos Aires (Argentyna);
CZYTAJ DALEJ

Znaki ingresu. Jakie szaty i przedmioty towarzyszą objęciu posługi biskupa krakowskiego?

2025-12-18 21:39

[ TEMATY ]

Metropolita krakowski

Kościół krakowski

Mazur/episkopat.pl

Kraków

Kraków

Ingres biskupa do katedry to nie tylko uroczyste wejście i historyczna oprawa, ale przede wszystkim wydarzenie ściśle liturgiczne, w którym Kościół przyjmuje swojego pasterza. Szaty i przedmioty używane podczas tej celebracji – ornat, tunicella, pastorał, kielich czy racjonał – nie są dodatkiem i dekoracją. Każdy z nich ma swoje miejsce, znaczenie i pomaga zrozumieć, czym jest objęcie posługi biskupiej w Kościele krakowskim.

Ingres (łac. ingressus) oznacza „wejście”. Od uroczystego wejścia nowego biskupa do kościoła katedralnego bierze swoją nazwę cała celebracja przekazania posługi pasterskiej. Choć wydarzenie to ma szczególny charakter, pozostaje liturgią Kościoła, sprawowaną według porządku przewidzianego na dany dzień. – Skoro mówimy o obrzędzie, to już samo to określenie wskazuje na jego ścisły wymiar liturgiczny – podkreśla ks. dr Stanisław Mieszczak SCJ, liturgista i zastępca przewodniczącego Archidiecezjalnej Komisji ds. Liturgii i Duszpasterstwa Liturgicznego.
CZYTAJ DALEJ

Zaangażowanie na rzecz pokoju przy kontemplacji oblicza Dzieciątka

2025-12-19 17:47

[ TEMATY ]

strefa gazy

żłóbek

Papież Leon XIV

@Vatican Media

Szopka w Gazie - 2025 rok

Szopka w Gazie - 2025 rok

Papież Leon zaprasza, aby pokonać pokusę postrzegania pokoju jako czegoś odległego i niemożliwego, przezwyciężyć „logikę agresji i konfrontacji”, według której pokój osiąga się przez wyścig zbrojeń.

„Nikt, jak tylko dziecko, nie potrafi tak nas przemienić. I być może właśnie myśl o naszych synach i córkach, o dzieciach, a także o tych, którzy są tak samo bezbronni jak one, przeszywa nasze serca” – to słowa, których użył papież Leon w swoim Orędziu na Światowy Dzień Pokoju.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję