Reklama

Co dalej?

Flagi państwowe ponownie powiewają na szczytach masztów. Setki tysięcy osób, które oddały hołd tragicznie zmarłym, wróciły do domów. Czym były dla nas dni żałoby? Jaką lekcję powinniśmy z nich wyciągnąć, my - obywatele, i nasi politycy?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

WIESŁAW CHRZANOWSKI - były marszałek Sejmu RP:
- To, co się stało na lotnisku pod Smoleńskiem, jest wstrząsem dla państwa. Zginął Prezydent RP, a razem z nim dowództwo Wojska Polskiego i wiele innych osób kierujących naczelnymi instytucjami kraju. Dzisiaj odczuwamy ból i nosimy żałobę, lecz życie państwowe ma swoje prawa.
Wyrwy w instytucjach publicznych zostaną zapełnione przez nominacje albo w wyniku powszechnych wyborów. Jednak same zmiany personalne nie wystarczą. Tragedia unaoczniła, że coś istotnego musi się zmienić w działaniu państwa, aby w przyszłości ciągłość funkcjonowania głównych instytucji nie była zagrożona.
Wypadków nikt nie jest w stanie przewidzieć, one się zdarzały i będą się zdarzać. Dlatego w projektowaniu tych nowych rozwiązań potrzebna jest daleko idąca przezorność. Konieczne jest zabezpieczenie się przed tym, by nie podejmowano ryzyka ponad miarę. Trzeba chronić wartość, jaką jest funkcjonowanie państwa. To pierwszy wniosek, jaki powinny wyciągnąć elity ze smoleńskiej tragedii.
Skutkiem tego wydarzenia będą też przyspieszone wybory prezydenckie. Czeka nas krótka kampania, która będzie przebiegała w innym klimacie niż wcześniejsze wybory. Spodziewam się, że teraz większą rolę odegrają względy merytoryczne. Mniej będzie personalnych ataków, bo wszyscy czują powagę sytuacji, jaka wynika ze skutków katastrofy. Głównym faworytem będzie kandydat, który obecnie pełni w zastępstwie funkcję prezydenta. Niemniej jednak ważne dla wyniku i przyszłej sytuacji politycznej będzie także to, kto jeszcze wystartuje w tych wyborach.
W dniach żałoby mogliśmy obserwować, że Polacy przywiązują wagę do wielkich symboli i przeżyć. Uważam, że wydarzenia takie mają wpływ na postawę poszczególnych ludzi, ale nie wiem, czy wywołają długofalową zmianę. Chciałbym, aby tak się stało. By w życiu sąsiedzkim i publicznym było więcej szacunku dla drugiej osoby, a spory polityczne były toczone w oparciu o argumenty. Gdyby takie zmiany zaszły, oznaczałoby to, że wyciągnęliśmy z tej katastrofy ważne wnioski.

Reklama

Grzegorz Górny - redaktor naczelny kwartalnika „Fronda”:
- Spoglądałem wokół i widziałem naród przeżywający rekolekcje. Niemal cała Polska stała pod krzyżem. Połączeni bólem, pogrążeni w zadumie, Polacy modlili się. W Krakowie ludzie w żałobie przechodzili obok plakatów krzyczących, że mieszkańcy tego miasta nie życzą sobie honorowego obywatelstwa ich grodu dla Lecha Kaczyńskiego. To pozostałość sprzed kilkunastu dni, gdy Prezydent Polski był najbardziej wyszydzaną osobą w kraju. Dziennikarze prześcigali się w wyśmiewaniu go dosłownie za wszystko: za to, że był niskiego wzrostu, że miał odwróconą chorągiewkę na samochodzie, że nie zapamiętywał nazwisk piłkarzy. Jeden z najpopularniejszych polityków w kraju wyznał publicznie, że jego głównym zadaniem jest zniszczenie autorytetu Lecha Kaczyńskiego, wdeptanie go w błoto, by nigdy się nie podniósł. Wyznanie to nie wzbudziło powszechnych protestów. Mało tego: znajdowało wielu naśladowców. Publiczne okazywanie braku szacunku dla Prezydenta stało się wręcz oznaką dobrego tonu. To nie był polityczny spór na argumenty, to była wojna na zniszczenie autorytetu, na podeptanie godności człowieka.
Jeżeli jednak nie szanujemy najważniejszej osoby w państwie, to nie szanujemy siebie jako narodu. Wtykanie narodowej flagi w psie odchody nie tylko nie budzi powszechnego potępienia, ale znajduje wielu wpływowych obrońców. Rodzą się pytania: Co nas w ogóle łączy? Czy jesteśmy jeszcze wspólnotą? Potrzeba było dopiero tak wielkiej tragedii, byśmy jako naród dostali szansę, by znów zacząć szanować samych siebie. Zginął przecież nie tylko prezydent, ale zginęła jakby Polska w mikroskali: przedstawiciele wszystkich partii od prawa do lewa, wierzący i niewierzący, wyznawcy różnych religii, mężczyźni i kobiety, starzy i młodzi. Umarła jakby część nas samych...
Wyobrażam sobie, że gdyby prezydencki samolot z powodu złych warunków pogodowych wylądował w Mińsku lub w Moskwie, to te same media, które teraz wychwalają Lecha Kaczyńskiego, wyśmiewałyby go, że nie potrafił nawet zdążyć na uroczystości katyńskie. Śmiechom i drwinom nie byłoby końca... A my dalej pogrążalibyśmy się we wdeptywaniu samych siebie w błoto.
Tragedia w Smoleńsku zmusza nas do zatrzymania się w tym obłędzie i przeprowadzenia rachunku sumienia. Czy wykorzystamy to jak daną nam przez Opatrzność szansę, byśmy jako naród zaczęli szanować samych siebie? Tego nie wiem, ale bardzo chciałbym, aby tak się stało.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

DR MAREK CICHOCKI - były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. międzynarodowych:
- W tej chwili bardzo trudno przewidywać, jakie będą międzynarodowe skutki tego, co się wydarzyło pod Smoleńskiem. Wiele osób twierdzi, że ta katastrofa może stać się kamieniem węgielnym dla pojednania polsko-rosyjskiego. Traktuję takie opinie z dużą ostrożnością i dystansem. W tej chwili bowiem wszyscy są w jakimś stopniu przestraszeni tym, co się wydarzyło. Są również przestraszeni możliwymi konsekwencjami tego wydarzenia. Dlatego z pewnym uporem próbują ukierunkować dyskusję i myśli wokół koncepcji polsko-rosyjskiego zbliżenia.
Ja natomiast nie mam wątpliwości, że Moskwa myśli w kategorii państwa rosyjskiego i rosyjskiej symboliki, m.in. dlatego strona rosyjska nalegała, aby ciało Prezydenta przewieziono ze Smoleńska do Moskwy, a nie bezpośrednio do Ojczyzny. I bardzo się cieszę, że na miejscu katastrofy byli tacy ludzie jak Paweł Kowal, którzy do tego nie dopuścili.
W kontekście przyszłości kluczowe jest pytanie: W jakim kierunku pójdzie nasza polityka zagraniczna? Tuż po katastrofie można było zauważyć, że może ona pójść w kierunku takiego łzawego plastiku, tzn. koncepcji wyciszania dyskusji stricte politycznej pod pretekstem uszanowania dla pamięci ofiar i ogromu tragedii. Sądzę, że to może się udać tylko na krótką metę.
Prezydent Kaczyński nie był plastikowym przywódcą. On definiował problemy polityczne w bardzo konkretny sposób. I o ile odbywały się spory na temat tego, czy udało mu się je skutecznie rozwiązywać, to diagnoza tych problemów była bardzo trafna i dotykała bardzo konkretnych problemów. Dlatego dobrze byłoby, gdyby diagnoza zdefiniowana przez prezydenta Kaczyńskiego w dalszym ciągu stanowiła bardzo silną inspirację do debat o polskiej polityce zagranicznej. Oczywiście z tym zastrzeżeniem, że będzie ona w jakiś sposób przetworzona z powodu zmieniającej się sytuacji politycznej wokół naszego kraju.
Mam również nadzieję, że koncepcja Lecha Kaczyńskiego będzie się przekładać na działania praktyczne, czyli na sposób funkcjonowania polskiej dyplomacji.

Bernard Margueritte - korespondent prasy francuskiej w Polsce:
- Myślę, że ofiara Pana Prezydenta, jego Małżonki i innych osób, które leciały na uroczystość w Katyniu, już przyniosła pewne zmiany w Polsce i na świecie. Ja osobiście byłem zaskoczony tym, jak wielu młodych ludzi było wśród tłumów, które gromadziły się przy Pałacu Prezydenckim i na placu Piłsudskiego w Warszawie. Ta obecność młodych pokazuje, że oni właściwie zrozumieli przekaz Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Co więcej, że młodzież chce polityki, która dba o godność osoby ludzkiej i godność narodu. Wielu z nich wprost o tym mówiło.
Wiele osób w Polsce nie było przygotowanych na zrozumienie działania Pana Prezydenta, bo większość mediów pokazywała zupełnie inny obraz tego człowieka i jego działań. Dlatego myślę, że to, co obserwowaliśmy, było swego rodzaju katharsis dla narodu polskiego, który w obliczu dramatu nareszcie widzi, jakie są największe wartości.
Dla świata pierwszą konsekwencją jest to, że wreszcie ci wszyscy, którzy do niedawna albo nic nie wiedzieli o Katyniu, albo lekceważyli tę tragedię, teraz zrozumieli, jakim potwornym dramatem dla Polaków był Katyń. Trzeba więc było drugiego Katynia, aby ten pierwszy mógł być zauważony i zrozumiany. To pokazuje, że ta ofiara nie była nadaremna.
Drogi Opatrzności są niezbadane. Myślę, że Pan Bóg przyjął tę ofiarę, aby pokazywać wszystkim w Polsce, Europie i Rosji, że trzeba najpierw myśleć o godności człowieka i godności narodu. To jest moja nadzieja na przyszłość. A czy politycy będę umieli wyciągnąć z tego wnioski - to jest zupełnie inne zagadnienie. Choć słyszałem, jak marszałek Sejmu powiedział, że są tutaj (w parlamencie - red.) ludzie, którzy żałują słów kiedyś wypowiedzianych. To daje nadzieję. Czy jutro te lub podobne słowa znowu nie padną? Nie ma pewności. Chciałbym wierzyć w to, że ktoś, kto broni patriotyzmu, wartości chrześcijańskich, w przyszłości nie będzie oskarżany o to, że jest nienowoczesny i nic nie rozumie ze współczesnego świata.

PROF. JAN ŻARYN - historyk, wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego:
- Kiedy myślę o przyszłości, to coś innego podpowiada mi serce, a coś zupełnie innego rozum. Serce podpowiada mi, że zmieni się bardzo dużo, że przejdziemy zbiorowy i indywidualny rachunek sumienia. I weźmiemy odpowiedzialność za przeszłość, w której ujawniliśmy się jako ludzie haniebni, źli i kłamliwi wobec Pana Prezydenta, jego Małżonki, a także takich osób, jak np. Janusz Kurtyka. Z kolei rozum podpowiada mi, że zmieni się niewiele. Że wszystko wróci do starych kolein. I chociaż życie publiczne będzie inne - bo już bez tych ludzi - to te najgorsze wady obecne w dyskursie publicznym zostaną. A są to: deprecjonowanie systemu wartości chrześcijańskich, narodowych i państwowych. Ponadto: psucie demokracji i aspiracji obywateli, by brać odpowiedzialność za państwo. To wszystko, moim zdaniem, będzie kontynuowane. Niestety.
Wśród ofiar katastrofy było wiele osób, które niosły na swoich barkach ciężar przywracania pamięci narodowej. Czyniły to świetnie. Dlatego bardzo trudno będzie je zastąpić. Oczywiście, znajdą się osoby, które będą musiały dalej prowadzić te dzieła. Życzyłbym sobie, by miały świadomość, że ciąży na nich obowiązek kontynuowania i ulepszania dorobku poprzedników, a nie psucie tego, co odziedziczyli. Jeżeli jednak okazałoby się, że zabraknie nosicieli tej polskiej wrażliwości, to byłoby to bardzo smutne.
Niewątpliwie teraz największa odpowiedzialność spoczywa po stronie polityków Platformy Obywatelskiej. Mogą mieć oni pokusę, żeby przejąć wszystkie osierocone miejsca na scenie polityczno-społecznej i zdeprecjonować je siłą rzeczy. Powinni wiedzieć jednak, że nie są w stanie udźwignąć wszystkich wrażliwości, które w narodzie polskim funkcjonują. Powinni też wiedzieć, że nie mogą zawłaszczać całej sceny.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

27 grudnia - wspomnienie św. Jana, Apostoła i Ewangelisty

[ TEMATY ]

wspomnienia

Adobe Stock

Dziś, 27 grudnia, Kościół obchodzi wspomnienie św. Jana, Apostoła i Ewangelisty. W tym dniu święci się wino, które podaje się wiernym do picia. Jest to bardzo stara tradycja Kościoła, sięgająca czasów średniowiecza.

Jan był prorokiem, teologiem i mistykiem. Był synem Zebedeusza i Salome, młodszym bratem Jakuba Starszego. Jan pracował jako rybak. O jego zamożności świadczy fakt, że miał własną łódź i sieci. Niektórzy sądzą, że dostarczał ryby na stół arcykapłana - dzięki temu być może mógł wprowadzić Piotra na podwórze arcykapłana po aresztowaniu Jezusa. Ewangelia odnotowuje obecność Jana podczas Przemienienia na Górze Tabor, przy wskrzeszeniu córki Jaira oraz w czasie konania i aresztowania Jezusa w Ogrodzie Oliwnym.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego Narodzenia. Tego nie było od czasów Jana Pawła II

2025-12-23 11:12

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

zmiany

uroczystości

Papież Leon XIV

PAP

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV, który po raz pierwszy będzie przewodniczył uroczystościom Bożego Narodzenia, wprowadził do nich zmiany. Przywrócił poranną mszę 25 grudnia, która nie była odprawiana od czasów pontyfikatu Jana Pawła II. Papież dokona też zamknięcia Roku Świętego, zainaugurowanego przed rokiem w Wigilię przez Franciszka.

Przed intensywnymi uroczystościami Leon XIV wypoczywa w podrzymskiej rezydencji w Castel Gandolfo, z której wróci do Watykanu we wtorek wieczorem. Takie krótkie wyjazdy w poniedziałek są już stałym punktem tygodniowego programu 70-letniego papieża, który przyznał, że potrzebuje odpoczynku i gdy czas mu na to pozwala uprawia sport.
CZYTAJ DALEJ

Gdzie spędzić Sylwestra? Jasna Góra przygotowana na przyjęcie pielgrzymów

2025-12-27 17:05

[ TEMATY ]

Jasna Góra

sylwester

nowy rok

pielgrzymi

BP KEP

Dziękczynienie za 2025 rok i modlitwa o nawrócenie dla świata zanoszone będą podczas czuwania w sylwestrową noc na Jasnej Górze. W środę 31 grudnia rozpocznie je Apel Jasnogórski, a zakończy poranna modlitwa w Kaplicy Matki Bożej. Poprzedzą je nieszpory dziękczynno-przebłagalne o godz. 17.00 w jasnogórskiej Bazylice.

W programie wieczornej modlitwy m.in. konferencja „Maryja pierwszą Uczennicą i Misjonarką”, adoracja Najświętszego Sakramentu, medytacja z rozważaniami i Eucharystia o północy. W tym roku tematem czuwania jest hasło nowego roku duszpasterskiego w Polsce „Uczniowie-Misjonarze”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję