Reklama

Porządkowanie pojęć

Duma emigrantów

Niedziela Ogólnopolska 32/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polscy emigranci na Zachodzie zwykle istnieją w naszej świadomości jako ludzie dzielni, ale i w jakiś sposób sentymentalni. Uczucie, jakie mają dla kraju, z którego zostali wypędzeni lub musieli z niego uciekać przed przemocą, zniewoleniem lub nędzą, z każdym rokiem silniejsze, każe im idealizować Ojczyznę. Wielu spraw polskich nie widzą jasno, szczególnie łatwo mylą się w ocenach ludzi.
Na przekór tej dość rozpowszechnionej opinii, istnieją jednak liczne przykłady osób, u których dystans fizyczny do Polski działa na umysł rozświetlająco, a uczucie do kraju krystalizuje się w najszlachetniejszą postać. Spotkałam ostatnio pana Heryka Grabowskiego, który jako kilkuletni chłopiec znalazł się we Francji przed wojną i do tej pory tam mieszka. Nigdy nie przyjął obywatelstwa francuskiego, twierdząc, że utraciłby szacunek do siebie samego. Mimo zdobytego na obczyźnie dobrego wykształcenia, zgodził się na skromny status społeczny i nie ma pretensji do eksponowanych posad czy stanowisk. Całą swoją aktywność poświęcił dokumentowaniu historii polskiej emigracji XX wieku we Francji, wśród której było wielu bezimiennych bohaterów, którzy ginęli za Ojczyznę, walcząc w polskich siłach zbrojnych na Zachodzie, i do końca pamiętali o swoich korzeniach. Dokumentuje także losy polskich wygnańców z Kresów, a wszystko to zapisuje w oryginalnej formie poematów, trochę przypominających średniowieczne eposy rycerskie, a po części nawiązujących do romantycznych ballad i poematów wieszczów. Zaczął pisać książki (w tym interesującą historię jedynej polskiej szkoły średniej w Europie, zajętej przez Niemców - Polskiego Gimnazjum i Liceum im. Norwida w Villard de Lans), gdy poczuł, że polski język zaczyna mu drętwieć w ustach, że nie potrafi znaleźć właściwych określeń w mowie rodziców i dziadków. I tu nastąpił cud: jego język stał się bardzo szybko przedziwnie giętki, rozwinął się w bogatą i potoczystą polszczyznę. Autor dosłownie „śpiewa” swoje opowieści. Wydał już osiem książek, w których radość posługiwania się ojczystą mową łączy się z samorodnym talentem historyka - popularyzatora najnowszych dziejów polskiej emigracji i polskiego czynu zbrojnego.
Drugi intersujący przykład zachowania nieskazitelnej świadomości tego, jakim skarbem jest polskość, stanowi wspomniany w poprzednim felietonie Eustachy Sapieha. Ten syn książęcej rodziny, wygnaniec, który po wojnie, w najskrajniejszych warunkach przyrodniczych, cywilizacyjnych i materialnych, budował od zera los swojej rodziny w Afryce Środkowej, zachował niezwykle jasny i trzeźwy osąd sytuacji Polski. Z dalekiego Nairobi, z afrykańskiego buszu, z dolin wysychających rzek potrafił dostrzec dziejące się u nas zdarzenia i umiał ocenić je z wielką przenikliwością. Ale także umiał wskazać wpółczesnym Polakom istotę wysiłku odbudowy wolnej Polski. W swoim tomie wspomnień biograficznych, wydanym w latach 90., ten nieżyjący już polski arystokrata pisze: „Niemcy niszczyli oznaki naszej kultury i mordowali jej przedstawicieli, ale nie potrafili jej zabić i wyrwać z ludzkich serc i duszy. Niestety, komuna miała dość czasu, żeby z poparciem przyjaciół radzieckich kulturę i jej ducha zabić. To, co dziś robią rozbitki resztek jej przedstawicieli, to jest «odtwarzenie konia Przewalskiego», a nie wyciąganie konia, który zapadł się po szyję w błocie. Polska kultura opierała się na ziemi i przedstawiali ją rolnicy, ziemianie i chłopi, nigdy nie stworzyliśmy kultury miejskiej. Pierwszych reżim zniszczył, uwięził, zakatował czy wywiózł lub zmusił do ucieczki, a chłopi jako tacy, niestety muszą zginąć w nowoczesnym maszynowym przemyśle rolnym”. Wbrew temu krytycznemu spojrzeniu Eustachy Sapieha nie był bynajmniej pesymistą i całym swoim życiem dowiódł, że warto do końca walczyć o to, co jest sensem naszej tożsamości, i że życie w walce jest naprawdę twórcze. Człowiek ten tęsknił do Polski, ale nigdy nikogo nie prosił, żeby pozwolono mu ją odwiedzić. W latach 60., gdy Ambasada PRL w Kenii zaczęła mu udowadniać, ile musi podjąć starań, by uzyskać wizę do Polski, powiedział: „Trzymajcie tę swoją parszywą wizę. Nie byłem w kraju 25 lat, więc mogę nie być następne 25, nie potrzebuję żadnej łaski waszych ministrów”.
To nie senytymentalne uczucia, ale realizm i mądre trwanie przy swoim nakazuje polskim emigrantom, wśród których nie brak postaci naprawdę wyjątkowych, takie męstwo woli, by ocalić na obczyźnie narodową dumę i osobistą godność ludzką.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Szczepan

[ TEMATY ]

św. Szczepan

en.wikipedia.org

Św. Szczepan

Św. Szczepan

W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, 26 grudnia, Kościół katolicki wspomina św. Szczepana, diakona i pierwszego męczennika.

Autor Dziejów Apostolskich podaje, że był on jednym z siedmiu diakonów młodego Kościoła, wybranym do sprawowania opieki nad wdowami i ubogimi (Dz 6, 1-6). Kiedy gorliwością głoszenia Ewangelii, czynieniem znaków i cudów naraził się starszyźnie żydowskiej i kiedy Żydzi nie mogli w dyskusji sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia Szczepan przemawiał, podburzyli oni lud, postawili w Sanhedrynie fałszywych świadków przeciw Szczepanowi i oskarżając o bluźnierstwo przeciw świątyni i Prawu, doprowadzili do ukamienowania go (Dz 6,7 - 7,60).
CZYTAJ DALEJ

26 grudnia wypada w tym roku w piątek. Co ze wstrzemięźliwością od pokarmów mięsnych?

2025-12-08 10:34

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

post

wstrzemięźliwość

Adobe Stock

Zgodnie z obowiązującymi przepisami wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów w Kościele katolickim należy zachowywać we wszystkie piątki całego roku.

Piątkowa wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych nie obowiązuje w trzech przypadkach: w piątki, w które wypada uroczystość; dni w randze uroczystości (np. piątek w Oktawie Wielkanocy) oraz gdy zostanie udzielona dyspensa zgodnie z przepisami prawa kanonicznego.
CZYTAJ DALEJ

Boże Narodzenie na Jamajce: jest bardzo ciężko

2025-12-26 09:56

[ TEMATY ]

Jamajka

archiwum s. Rity

Cały czas spotykamy ludzi, którzy nie mają w ogóle gdzie mieszkać. Teraz zaczęły się deszcze, więc jest naprawdę wielki problem. Ludzie nie mają co jeść - powiedziała portalowi Polskifr.fr s. Rita, sercanka, pracująca na Jamajce. Kraj zmaga się z tragicznymi skutkami huraganu Melissa z października br. Tegoroczne Boże Narodzenie na Jamajce jest bardzo trudne, choć nie brakuje nadziei.

S. Rita opowiedziała, że niektórzy ludzie zmuszeni są szukać miejsca zamieszkania u sąsiadów. Kraj boryka się też z głodem. „Wszystkie pomoce były przez 2-3 tygodnie po huraganie. Teraz wszyscy powyjeżdżali i nie ma już nikogo, żeby cokolwiek dowiózł im jakieś jedzenie. Ale co możemy, to tutaj się dzielimy i myślę, że to jakoś wychodzi” - opowiedziała s. Rita.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję