Reklama

Pro i contra

Niedziela Ogólnopolska 3/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Skandal z łapówką w tle

W Tygodniku Solidarność z 10 stycznia najciekawsze teksty poświęcone są głównie sprawie domniemanej propozycji łapówki od Lwa Rywina dla Gazety Wyborczej. Teresa Kuczyńska tak pisze w tekście Kupię - sprzedam ustawę: "Sensacją ostatnich dni stała się afera z ujawnieniem przez Gazetę Wyborczą propozycji Lwa Rywina załatwienia Michnikowi za 17, 5 mln dolarów pożądanej przez niego ustawy. Za propozycją tej łapówki stał ponoć premier Miller. Michnik z ukrycia nagrywa rozmowę z Rywinem, po czym denuncjuje go. Nie wiadomo jednak, czy chodziło naprawdę o pieniądze, czy o skompromitowanie przez Michnika Millera przy pomocy Rywina i wymuszenie ustawy w pożądanym kształcie. (...)
Podstępne nagranie, dokonane przez Michnika, nie jest jednoznaczne. Przede wszystkim ma charakter prowokacji z jego strony, bo to on ściągnął Rywina do swojej siedziby. To, że propozycja pochodzi od Leszka Millera, też bardziej wynika z wypowiedzi Michnika niż Rywina.
Obciążone dla obserwatorów są obie strony. Rywin - propozycją płatnej protekcji, Michnik - niepowiadomieniem na żadnym etapie prokuratury. Ukrywał przestępstwo i to po wielekroć - przyznaje bowiem, że w ostatnim roku Agora trzykrotnie była obiektem prób korupcji. A na marginesie - ofert takich nie składa się tam, gdzie nie widzi się żadnych szans na ich przyjęcie. - Mnie już dziesięć osób gwarantowało takie załatwienie sprawy - mówi Michnik do Rywina. Czyli dziesięć osób uznało wcześniej, że z Michnikiem można robić takie interesy, czyli np. kupić ustawę.
Przez pół roku Michnik sprawę utajniał, nie kierował jej do prokuratora, powodował tylko kontrolowany przeciek zarysów tej historii. I nagle, w przededniu uchwalenia owej ustawy, ukazały się w Gazecie Wyborczej obszerne relacje o przebiegu sprawy ustawa za pieniądze. Afera staje się tematem wszystkich mediów. Budzi wreszcie reakcję ministra sprawiedliwości, który wszczyna śledztwo".
Tuż obok tekstu Kuczyńskiej czytamy ciekawy wywiad Waldemara Żyszkiewicza z prof. Jadwigą Staniszkis pt. Polityczność zorganizowana. Prof. Staniszkis podejrzewa, że w całej sprawie może chodzić o spektakl zainscenizowany w celu skompromitowania premiera Millera (w tle chodzi o ukryte napięcia i rywalizację między premierem a prezydentem Kwaśniewskim). Jak mówi prof. Staniszkis: "(...) łatwo dojdziemy do wniosku, że przez wybór nagłośnienia sprawy Adam Michnik włączył się do rozgrywki między prezydentem a premierem. Powiedziałabym nawet, że jest to pierwsza, miękka próba przygotowania nieuchronnej dymisji rządu Leszka Millera (...).
- Z różnych powodów i w różny sposób cała sprawa kompromituje wszystkich trzech uczestników spotkania u premiera. Jeśli hipoteza pastiszu jest trafna, to Michnika i Rywina obciąża użycie środków niszczących delikatną sferę społecznego zaufania, Millera zaś to, że od razu nie zdystansował się od podsuniętej mu konwencji. (...)
Na moje ucho, to była gra, rodzaj inscenizacji. Przecież Kwaśniewski, przed akceptacją kandydatury Grzegorza Kołodki, wymusił na Millerze ustępstwa na rzecz Agory. A więc Rywin mówił o sprawach, które były już załatwione, co zapewnia mu wręcz pewnego rodzaju alibi. Moim zdaniem, to dość wyraźna stylizacja, swoisty pastisz przestępstwa. Wraz ze zręcznym wykorzystaniem konwencji wspomnianego wcześniej serialu. Sądzę więc, że zarówno Michnik, jak i Rywin dobrze się bawili, nagrywając tę rozmowę i używając w niej języka, który miał wywrzeć wrażenie na publiczności. (...)
- Rywin, wbrew wrażeniu, jakie można odnieść na podstawie jego rozmowy z Michnikiem, jest graczem, który świadomie posługuje się przyjętą stylistyką. Podobnie zresztą jak naczelny Wyborczej. Toteż można postawić hipotezę, że prawdziwym celem inscenizacji była konfrontacja w gabinecie premiera. Co tam się stało? Miller łatwo wpasował się w stylistykę Ekstradycji, ale w przeciwieństwie do tamtych dwóch nie grał, pozostał sobą. Robił przy tym wrażenie osoby mówiącej własnym językiem. Po swojemu też reagował na sytuację. A właściwie, i w tym cały problem, nie zareagował w sposób, jakiego należałoby oczekiwać od premiera: nie zlecił nikomu wyjaśnienia bulwersujących zarzutów, pozostając jednocześnie w dziwnej bliskości, można powiedzieć więcej - manifestując wręcz dziwną symbiozę z Michnikiem".

Nietykalni

Sytuacja w rządzącej klasie politycznej na tle sprawy Rywina stała się głównym tematem bulwersującego artykułu pt. Polityka sięgnęła bruku pióra Wojciecha Maziarskiego i Michała Karnowskiego (Newsweek z 9 stycznia). Autorzy piszą m.in.: "Jeden z najpotężniejszych ludzi w polskim biznesie filmowym, człowiek będący gwiazdą salonów towarzyskich i politycznych III Rzeczypospolitej, w biały dzień przychodzi do redaktora największej polskiej gazety i proponuje: Kup pan ustawę. Próbuje negocjować warunki, wyznacza cenę, podaje konto. Mówi, że przychodzi w imieniu grupy trzymającej władzę. Wybucha skandal, bo Adam Michnik propozycję Lwa Rywina nagrywa i po sześciu miesiącach - ale właściwie dlaczego dopiero po sześciu? - publikuje w Gazecie Wyborczej.
To już nie przypadek, to kolejny sygnał, że patologia zawładnęła Polską. Dotarła do najwyższych szczebli struktury społecznej i państwowej. Elity polityczne, które w założeniu miały reprezentować wyborców i podlegać społecznej kontroli, wyemancypowały się i zaczęły pasożytować na organizmie RP. Traktują państwo jak łup do podziału po kolejnych wyborach. Dobro publiczne zostało podporządkowane interesom grupowym poszczególnych koterii partyjnych, które rywalizują ze sobą o wpływy. Do tych środowisk lgnie biznes, potrzebujący wsparcia politycznego dla swoich interesów. Do polityków garną się szefowie potężnych grup przestępczych, traktujący dostęp do władzy jako gwarancję bezkarności. I wreszcie wokół tych znaczących graczy wiruje chmara podrzędnych cwaniaczków, awanturników i snobów. A nad wszystkimi unosi się zapach pieniędzy.
Czy dowiemy się, kto przysłał Rywina i dokąd miały trafić pieniądze? Prokuratura, na polecenie ministra Grzegorza Kurczuka, rozpoczęła śledztwo w tej sprawie. Przesłuchane mają być osoby, których nazwiska padły w tekście Wyborczej. Czy jednak prokuratura zdoła dojść prawdy? Czy będzie jak w Watergate, czy raczej, jak to u nas zwykle bywa, wszystko rozmyje się - patrz sprawy Polisy, inwigilacji partii politycznych za rządów Suchockiej czy rzekomego zbierania kwitów na Kwaśniewskiego przez AWS. Mechanizm umierania takich spraw jest podobny i prosty - śledztwo zwykle trwa miesiącami, temat schodzi z czołówek dzienników, w końcu prokuratura z braku dowodów po cichu umarza postępowanie. Nie ma winnych. A za kilka miesięcy ci sami ludzie wystąpią w kolejnej farsie politycznej na pierwszych stronach gazet. (...)
Na naszych oczach rodzi się (...) nowa kasta społeczna. Nietykalni. Uważają się za właścicieli Rzeczypospolitej. Przekonani są, że stoją ponad prawem obowiązującym zwykłych obywateli. I rzeczywiście, coraz częściej pozostają bezkarni - niczego nie można im udowodnić i niczego zarzucić.
Gdy w połowie 2001 r. liderzy PO ujawnili oświadczenia majątkowe, okazało się, że były prezydent Warszawy Paweł Piskorski, który nie ma nawet czterdziestu lat, posiada ponad 300 tys. zł, działkę o powierzchni 2,4 ha (własność żony i jej matki), kilka mieszkań, akcje i kolekcję antyków. Media wyceniły jego majątek na pół miliona dolarów. Pytany przez dziennikarzy, jak zgromadził taki majątek, działając przez cały czas tylko w polityce, Piskorski odpowiedział: grałem na giełdzie i handlowałem antykami. Urząd skarbowy to potwierdził, ale polityk nie ujawnił opinii publicznej żadnych dokumentów. Kilka miesięcy później Piskorski zbiedniał: właścicielką części jego dóbr została żona Aleksandra.
Podobnie było, gdy dziennikarze wytropili, że minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński ma 300 tys. złotych pożyczki niewiadomego pochodzenia. - Pożyczyłem od przyjaciół - odpowiedział minister i odmówił ujawnienia ich nazwisk.
Nietykalnych, jak sama nazwa wskazuje, tykać i pytać nie wolno. Oni sami natomiast mówią bez ogródek, żądają i sięgają po publiczne jak po swoje".
Pomysł Kwaśniewskiego na partię Łukasz Perzyna w tekście Partia zacierania śladów pisze o tym, że Kwaśniewski planuje utworzenie "centralnej" partii z udziałem części SLD i Unii Wolności. Jak akcentuje Perzyna (Tygodnik Solidarność z 10 stycznia): "Partia Aleksandra Kwaśniewskiego, której powołanie wydaje się coraz bliższe, stanie się dla obozu posierpniowego niebezpieczeństwem i wyzwaniem, z pewnością większym niż dziś SLD. Postkomuniści bowiem - inaczej niż kiedyś AWS - dzielą się w sposób przemyślany, kontrolowany i planowy. (...)
(...) Prezydent Kwaśniewski w wywiadzie dla chętnie czytywanego przez elektorat lewicy Przeglądu opowiedział się za powołaniem autentycznego ugrupowania centrowego. Partia Kwaśniewskiego przestała być tylko politologicznym fantomem. Zaś Gazeta Wyborcza z półrocznym opóźnieniem ogłosiła propozycję nie do odrzucenia, którą w imieniu SLD-owskiego establishmentu miał jej naczelnemu złożyć Lew Rywin. Tym samym dała Kwaśniewskiemu najmocniejszą broń do ręki w jego wojnie na górze z premierem Leszkiem Millerem. (...)
Partię nostalgii za poprzednim ustrojem, przynajmniej w kampaniach wyborczych odwołującą się do równościowych sentymentów, uzupełni bardziej centrowa, raczej liberalna i krzykliwie proeuropejska formacja kawiorowej lewicy pod patronatem Kwaśniewskiego.
Postkomuniści w ten sposób uciekną od odpowiedzialności za nieudolne rządzenie i spadku notowań w sondażach (niezadowoleni będą wszak mogli przemieszczać się z jednego elektoratu do drugiego). Równocześnie postkomuniści, kaptując do partii Kwaśniewskiego część obozu postsolidarnościowego (Unię Wolności i zwolenników Donalda Tuska z ultraliberalnej frakcji Platformy Obywatelskiej) - zatrą znów ślady i zamaskują swój PRL-owski rodowód. Jeśli uda się im wielka rekonstrukcja sceny politycznej, nie będą już musieli, zabiegając o koalicjanta, handlować stanowiskami z PSL.
Wiele wskazuje na to, że obóz rządzący gra dziś na cztery ręce - Millera i Kwaśniewskiego - oraz na dwie listy w przyszłych wyborach parlamentarnych. Rozstanie obu historycznych przywódców, którzy poprowadzili SLD do zwycięstw wyborczych w 1993 r. (Kwaśniewski) i 2001 r. (Miller), wydaje się nieuniknione. Dokona się raczej na zasadzie aksamitnego rozwodu niż drogą niszczącej walki, jaką pamiętamy z niedawnej historii obozu posierpniowego.
Postkomunistów bowiem dzieli wiele, ale nie stosunek do 13 grudnia 1981 r., lustracji czy perypetii partyjnych pieniędzy sprzed lat: zadbają o swoje interesy. (...) Jeśli (...) do podziału dojdzie, łatwo przewidzieć, kto zostanie w SLD: Miller z większością swoich ministrów, szef klubu parlamentarnego Jerzy Jaskiernia, sekretarz generalny SLD Marek Dyduch, który niedawno wyrwał się z pomysłem legalizacji aborcji, oraz partyjni baronowie z regionów, z reguły wierni czytelnicy wstępniaków Marka Barańskiego z Trybuny, sarkający na brak ideowości prezydenta. Partia odwoła się do żelaznego elektoratu, zaludniającego dawne osiedla milicyjne i wojskowe, który nie opuścił jej nawet w 1991 r. (ówczesny wynik wyborczy: 12 proc.).
Za to partię Kwaśniewskiego zbudują jego kanceliści, weterani Zrzeszenia Studentów Polskich, liberałowie z SLD z Borowskim i Kaliszem, secesjoniści z obozu sierpniowego, wsparci przez medialny koncern Agory i zaprzyjaźniony biznes. Powstanie formacja sytych i zadowolonych beneficjentów transformacji ustrojowej, atrakcyjna też dla yuppies z SLD-owskich młodzieżówek, których kariery blokuje stary aparat partyjny".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Benedykt XVI: uczmy się modlitwy od św. Szczepana - pierwszego męczennika

Drodzy bracia i siostry, W ostatnich katechezach widzieliśmy, jak czytanie i rozważanie Pisma Świętego w modlitwie osobistej i wspólnotowej otwierają na słuchanie Boga, który do nas mówi i rozbudzają światło, aby zrozumieć teraźniejszość. Dzisiaj chciałbym mówić o świadectwie i modlitwie pierwszego męczennika Kościoła, św. Szczepana, jednego z siedmiu wybranych do posługi miłości względem potrzebujących. W chwili jego męczeństwa, opowiedzianej w Dziejach Apostolskich, ujawnia się po raz kolejny owocny związek między Słowem Bożym a modlitwą. Szczepan został doprowadzony przed trybunał, przed Sanhedryn, gdzie oskarżono go, iż mówił, że „Jezus Nazarejczyk zburzy...[świątynię] i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał” (Dz 6, 14). Jezus podczas swego życia publicznego rzeczywiście zapowiadał zniszczenie świątyni Jerozolimskiej: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2,19). Jednakże, jak zauważył św. Jan Ewangelista, „On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” (J, 21-22). Mowa Szczepana przed trybunałem, najdłuższa w Dziejach Apostolskich, rozwija się właśnie na bazie tego proroctwa Jezusa, który jako nowa świątynia inauguruje nowy kult i zastępuje ofiary starożytne ofiarą składaną z samego siebie na krzyżu. Szczepan pragnie ukazać, jak bardzo bezpodstawne jest skierowane przeciw niemu oskarżenie, jakoby obalał Prawo Mojżesza i wyjaśnia swoją wizję historii zbawienia, przymierza między Bogiem a człowiekiem. Odczytuje w ten sposób na nowo cały opis biblijny, itinerarium zawarte w Piśmie Świętym, aby ukazać, że prowadzi ono do „miejsca” ostatecznej obecności Boga, jakim jest Jezus Chrystus, a zwłaszcza Jego męka, śmierć i Zmartwychwstanie. W tej perspektywie Szczepan odczytuje też swoje bycie uczniem Jezusa, naśladując Go aż do męczeństwa. Rozważanie Pisma Świętego pozwala mu w ten sposób zrozumieć jego misję, jego życie, chwilę obecną. Prowadzi go w tym światło Ducha Świętego, jego osobista, głęboka relacja z Panem, tak bardzo, że członkowie Sanhedrynu zobaczyli jego twarz „podobną do oblicza anioła” (Dz 6, 15). Taki znak Bożej pomocy, przypomina promieniejące oblicze Mojżesza, gdy zstępował z góry Synaj po spotkaniu z Bogiem (por. Wj 34,29-35; 2 Kor 3,7-8). W swojej mowie Szczepan wychodzi od powołania Abrahama, pielgrzyma do ziemi wskazanej przez Boga, którą posiadał jedynie na poziomie obietnicy. Następnie przechodzi do Józefa, sprzedanego przez braci, którego jednak Bóg wspierał i uwolnił, aby dojść do Mojżesza, który staje się narzędziem Boga, aby wyzwolić swój naród, ale napotyka również wielokrotnie odrzucenie swego własnego ludu. W tych wydarzeniach, opisywanych przez Pismo Święte, w które Szczepan jest, jak się okazuje religijnie zasłuchany, zawsze ujawnia się Bóg, który niestrudzenie wychodzi człowiekowi naprzeciw, pomimo, że często napotyka uparty sprzeciw, i to zarówno w przeszłości, w chwili obecnej jak i w przyszłości. W tym wszystkim widzi on zapowiedź sprawy samego Jezusa, Syna Bożego, który stał się ciałem, który - tak jak starożytni Ojcowie - napotyka przeszkody, odrzucenie, śmierć. Szczepan odwołuje się zatem do Jozuego, Dawida i Salomona, powiązanych z budową świątyni Jerozolimskiej i kończy słowami proroka Izajasza (66, 1-2): „Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich. Jakiż to dom możecie Mi wystawić i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie? Przecież moja ręka to wszystko uczyniła” (Dz 7,49-50). W swoim rozważaniu na temat działania Boga w historii zbawienia, zwracając szczególną uwagę na odwieczną pokusę odrzucenia Boga i Jego działania, stwierdza on, że Jezus jest Sprawiedliwym zapowiadanym przez proroków; w Nim sam Bóg stał się obecny w sposób wyjątkowy i ostateczny: Jezus jest „miejscem” prawdziwego kultu. Szczepan przez pewien czas nie zaprzecza, że świątynia jest ważna, ale podkreśla, że „Najwyższy jednak nie mieszka w dziełach rąk ludzkich” (Dz 7, 48). Nową, prawdziwą świątynią, w której mieszka Bóg jest Jego Syn, który przyjął ludzkie ciało. To człowieczeństwo Chrystusa, Zmartwychwstałego gromadzi ludy i łączy je w sakramencie Jego Ciała i Krwi. Wyrażenie dotyczące świątyni „nie zbudowanej ludzkimi rękami” znajdujemy także w teologii świętego Pawła i Liście do Hebrajczyków: ciało Jezusa, które przyjął On, aby ofiarować siebie samego jako żertwę ofiarną na zadośćuczynienie za grzechy, jest nową świątynią Boga, miejscem obecności Boga żywego. W Nim Bóg jest człowiekiem, Bóg i świat kontaktują się ze sobą: Jezus bierze na siebie cały grzech ludzkości, aby go wnieść w miłość Boga i aby „spalić” go w tej miłości. Zbliżenie się do krzyża, wejście w komunię z Chrystusem oznacza wejście w to przekształcenie, wejście w kontakt z Bogiem, wejście do prawdziwej świątyni. Życie i mowa Szczepana nieoczekiwanie zostają przerwane wraz z ukamienowaniem, ale właśnie jego męczeństwo jest wypełnieniem jego życia i orędzia: staje się on jedno z Chrystusem. W ten sposób jego rozważanie odnośnie do działania Boga w historii, na temat Słowa Bożego, które w Jezusie znalazło swoje całkowite wypełnienie, staje się uczestnictwem w modlitwie Pana Jezusa na krzyżu. Rzeczywiście woła on przed śmiercią: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” (Dz 7, 59), przyswajając sobie słowa Psalmu 31,6 i powtarzając ostatnią wypowiedź Jezusa na Kalwarii: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46); i wreszcie, tak jak Jezus zawołał donośnym głosem wobec tych, którzy go kamienowali: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu!” (Dz 7, 60). Zauważamy, że chociaż z jednej strony modlitwa Szczepana podejmuje modlitwę Jezusa, to jest ona skierowana do kogo innego, gdyż jest ona skierowana do samego Pana, to znaczy do Jezusa, którego uwielbionego kontempluje po prawicy Ojca: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (w. 56). Drodzy bracia i siostry, świadectwo św. Szczepana daje nam pewne wskazania dla naszej modlitwy i życia. Możemy się pytać: skąd ten pierwszy chrześcijański męczennik czerpał siłę do stawiania czoła swoim prześladowcom i aby dojść do daru z siebie samego? Odpowiedź jest prosta: ze swej relacji z Bogiem, ze swej komunii z Chrystusem, z rozważania Jego historii zbawienia, dostrzegania działania Boga, które swój szczyt osiągnęło w Jezusie Chrystusie. Także nasza modlitwa musi się karmić słuchaniem Słowa Bożego w komunii z Jezusem i Jego Kościołem. Drugi element to ten, że św. Szczepan widzi w dziejach relacji miłości między Bogiem a człowiekiem zapowiedź postaci i misji Jezusa. On - Syn Boży - jest świątynią „nie zbudowaną ludzkimi rękami”, w której obecność Boga stała się tak bliska, że weszła w nasze ludzkie ciało, aby nas doprowadzić do Boga, aby otworzyć nam bramy nieba. Tak więc nasza modlitwa powinna być kontemplacją Jezusa siedzącego po prawicy Boga, Jezusa jako Pana naszego, mojego codziennego życia. W Nim, pod przewodnictwem Ducha Świętego, możemy także i my zwrócić się do Boga, nawiązać realny kontakt z Bogiem, z zaufaniem i zawierzeniem dzieci, które zwracają się do Ojca, który je nieskończenie kocha. Dziękuję. tlum. st (KAI) / Watykan
CZYTAJ DALEJ

Bóg przychodzi w cichości i prostocie

2025-12-25 16:30

Screen

Bp Jacek Kiciński

Bp Jacek Kiciński

W uroczystość Bożego Narodzenia w katedrze wrocławskiej bp Jacek Kiciński mówił o radości z narodzin Jezusa, która jest darem dla każdego człowieka.

– Przychodzimy dzisiaj do Jezusa Chrystusa na Jego urodziny. Naliczono już Panu Jezusowi 2025 lat. Poważny wiek! Ale Jego słowo cały czas jest młode, bo Ewangelia zawsze daje życie – mówił w homilii bp Kiciński i zaznaczył: – Gdyby nie było Bożego Narodzenia, nie byłoby dzisiaj Mszy św., nie byłoby wspólnoty Kościoła. Dlatego dzisiaj dziękujemy za dar przyjścia Jezusa Chrystusa na świat. A jednocześnie dziękujemy za łaskę wiary, którą otrzymaliśmy na chrzcie świętym.
CZYTAJ DALEJ

Europa: narasta agresja wobec chrześcijan

2025-12-26 13:49

[ TEMATY ]

prześladowania

prześladowania chrześcijan

Vatican Media

Najwięcej aktów agresji wobec chrześcijan jest we Francji

Najwięcej aktów agresji wobec chrześcijan jest we Francji

W Europie narasta liczba agresji wobec chrześcijan. Według Europejskiego Ośrodka Praw i Sprawiedliwości (ECLJ) w 2024 r. odnotowano 2211 aktów agresji, w tym 274 przypadków przemocy fizycznej. Wrogość wobec wyznawców Chrystusa przybiera różną formę: wandalizm, podpalenia, profanacje, dyskryminacje. Raport ujawnia też powszechne zaniżanie liczby zgłoszeń i brak reakcji instytucji publicznych.

Cytowany przez Famille Chrétienne raport wskazuje na różnorodność antychrześcijańskich przestępstw: wandalizmy (50 proc. przypadków), podpalenia (15 proc.), profanacje (13 proc.), kradzieże (5,5 poroc), zastraszanie (4 proc.), napaści fizyczne (7,5 proc), a także zabójstwa i usiłowanie zabójstwa (3 proc.).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję