Reklama

„Uczeni przed lustrem”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trzymam w dłoniach książkę niezwykłą. Gdyby ktoś zadał mi pytanie, o czym w niej mowa, powiedziałabym, że o wszystkim, co ważne: o sensie życia, o wartości pracy, o marzeniach, które czasem się spełniają, o pasji, bez której życie traci smak, o pojmowaniu dobra, piękna i prawdy, o wzrastaniu, o przemijaniu, o Panu Bogu...

„Uczeni przed lustrem” - taki właśnie tytuł nosi ta książka - to zbiór 23 reportaży, których bohaterami są wybitni profesorowie krakowskiej Alma Mater, tworzących swoistą wspólnotę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rozmawiają z nimi dwie krakowskie dziennikarki: Teresa Bętkowska i Elżbieta Dziwisz.

Ewa StadtmÜller: - „Uczeni przed lustrem”... Coś mi mówi, że słowo „lustro” ma tu bardzo szerokie znaczenie. Czy intuicja mnie nie myli?

Elżbieta Dziwisz: - Oczywiście, że nie myli. Można powiedzieć, że to my - ja i Teresa Bętkowska byłyśmy tymi lustrami. W naszych rozmowach z profesorami jak w lustrze odbijały się ich losy - ciekawe, czasem niezwykłe, ich ambicje, pasje naukowe, marzenia i coś jeszcze bardzo ważnego. Kiedy spytałam wybitnego chemika - prof. Adama Bielańskiego, czego chciał nauczyć swoich studentów, powiedział: przyzwoitości. Tak więc w tym „lustrze” odbijał się nie tylko los, nie tylko dorobek naukowy, ale także stosunek do świata i drugiego człowieka.

Reklama

- Wspomnienia z czasów wojny, echa wydarzeń 1968 czy 1981 r. - czy to lustro nie jest także „zwierciadłem historii”?

- Można i tak na nie spojrzeć. Na dodatek jest to historia, której nie znajdzie się w żadnych podręcznikach, archiwach ani opracowaniach naukowych, historia widziana przez pryzmat indywidualnych losów ludzkich. Jednym z moich rozmówców był prof. Józef Wolski, aresztowany w 1939 r. w słynnej „Sonderaktion Krakau” i wywieziony do obozu koncentracyjnego. Jako osoba urodzona w 1910 r., pamięta czasy zaborów, okupacji hitlerowskiej, komunizmu...
Bohaterowie kolejnych wywiadów za wierność wyznawanym zasadom musieli już po wojnie płacić wysoką cenę. Mam tu na myśli np. prof. Jerzego Janika, który po wydarzeniach marca 1968 r. zmuszony był opuścić mury uczelni, prof. Adama Bielańskiego, który z tych samych powodów musiał podać się do dymisji jak prorektor UJ, czy prof. Marię Bobrownicką, której bardzo długo przyszło czekać na nominację profesorską. Nie sposób tu nie wspomnieć o rektorze UJ - prof. Józefie Andrzeju Gierowskim, który w sposób tak mądry i godny przeprowadził uczelnię przez doświadczenie stanu wojennego...

- Zarówno władze okupacyjne, jak i komunistyczne traktowały Uniwersytet Jagielloński jako potencjalne środowisko intelektualnego oporu. Z wypowiedzi bohaterów książki wynika, że poniekąd słusznie...

Reklama

- Może nie były to jakieś spektakularne działania, takie jak walka z bronią w ręku, ale wychowanie ludzi ku wartościom, które tworzyło podstawy oporu moralnego i skłaniało do stawiania sobie samemu pytań. A od nich właśnie wszystko się zaczyna. Ja sama z wdzięcznością myślę o profesorach, którzy w marcu 1968 r. mieli odwagę dać młodzieży wyraźny sygnał, że to, o co walczą studenci, ma sens, jest dobre i słuszne; o tych, którzy robili wszystko, aby uchronić uwięzionych studentów od wyrzucenia z uczelni. To była nauka życia.

- Losy nietuzinkowych postaci pochwycone w sieć dwóch wielkich totalitaryzmów, a w tym wszystkim zwyczajne ludzkie życie - miłość, przyjaźń, rodzina. Można by nakręcić fascynujący film, a raczej 23 filmy...

Reklama

- Na pewno. I byłyby to 23 niezwykłe filmy. Do tej pory pamiętam spotkanie z prof. Jerzym Janikiem i jego wzruszenie, gdy pokazywał mi listy z Kozielska pisane równym „żołnierskim” pismem jego ojca - chirurga ortopedy, a zarazem podporucznika Wojska Polskiego. Doktor Alfred Janik prosił w ostatnim liście o zwykłe rzeczy: bieliznę, pędzel do golenia. Zginął, zanim paczka zdążyła do niego dotrzeć. Następny kadr filmu - ten sam pan profesor idzie ze swoimi kolegami do kościoła św. Floriana. Słuchają kazania młodego wikarego i dochodzą do wniosku, że ma on coś naprawdę ważnego do powiedzenia. Oni - naukowcy, fizycy - słuchają filozofa i są zafascynowani. Spotkanie to owocuje przyjaźnią, która trwa przez całe życie. Doborowe towarzystwo fizyczno-filozoficzne spotyka się co miesiąc - najpierw w instytutowym „pokoju za szafą” (prof. Henryk Niewodniczański, kiedy dowiedział się, że Janikowie i ich paromiesięczna córka nie mają gdzie mieszkać, bez wahania oddał im pokój w Instytucie Fizyki), później w mieszkaniu nieopodal kurii biskupiej, gdzie po pewnym czasie przeprowadza się rodzina Janików. Gdy Karol Wojtyła (bo to on, oczywiście, był owym wikarym) zostaje wybrany na papieża, jego przyjaciele naukowcy wysyłają do Watykanu list z gratulacjami, w którym oprócz radości i dumy pobrzmiewa nutka smutku, że ze spotkaniami koniec. Odpowiedź nadchodzi szybko: A dlaczego koniec? - pyta Papież i... zaprasza na następne spotkanie do... Castelgandolfo. Tym sposobem w czasie całego pontyfikatu Jana Pawła II odbyło się 12 seminariów, z których każde kończyło się zapewnieniem: spotkamy się znów, jeśli Pan Bóg pozwoli...

- Postać Jana Pawła II często powraca we wspomnieniach profesorów. Karol Wojtyła jako: kolega z polonistyki, duszpasterz akademicki, partner w filozoficznych dysputach, a wreszcie doktor honoris causa krakowskiej Alma Mater udowodnił, że nauka i religia nie stoją ze sobą w sprzeczności, bowiem obiektem zainteresowania jednej i drugiej jest prawda. Myślę, że za swego patrona uznać go mogą wszyscy, którzy tej prawdy szukają.

- W rozmowach, jakie przeprowadziłyśmy z uczonymi reprezentującymi różne poglądy, Papież jawi się jako ktoś stojący ponad przekonaniami. Do jego autorytetu odnoszą się zarówno profesorowie o poglądach prawicowych, jak i lewicowych, wierzący i niewierzący. W opinii wszystkich Jan Paweł II był wielkim darem dla Polaków. Fakt, iż został doktorem honoris causa krakowskiej Alma Mater, stanowi zaszczyt przede wszystkim dla uczelni.

Reklama

Prof. Maria Bobrownicka - jego koleżanka z roku wspomina, jak to jej ojciec, mistrz krawiecki, uszył Karolowi pierwszą w jego życiu sutannę, w której 1 listopada 1946 r. odprawił on Mszę św. prymicyjną. Po skromnej, czarnej przyszła kolej na sutannę purpurową, fioletową, a wreszcie białą. Tę ostatnią krakowscy krawcy wręczyli Ojcu Świętemu podczas pamiętnej pielgrzymki do Ojczyzny w czerwcu 1979 r. Pani profesor do dziś pamięta, jak nie mogła się zdecydować na formę, w jakiej powinna zwracać się do swego wielkiego kolegi. Zdarzało się, że z rozpędu zaczynała: Karolu, a kończyła z szacunkiem: Ojcze Święty. Jan Paweł II odwdzięczał się jej, zaczynając przemowę od: Marysiu, a kończąc: pani profesor.

Nie tylko Maria Bobrownicka, ale wielu innych naukowców za punkt honoru uznawało przesyłanie swych kolejnych książek i rozpraw naukowych do Watykanu. Chwalili się Papieżowi - zwyczajnie, jak komuś bliskiemu.

- Biolodzy, fizycy, prawnicy, filolodzy - na to, co ich łączy, najlepszym określeniem byłoby chyba słowo: pasja.

- Pasja i marzenia, których nasi bohaterowie nie bali się realizować. Temu właśnie podporządkowali całe życie.

- Mistrz i uczeń - to w tej książce słowa kluczowe. Czy można przyjąć zasadę, że im trudniejsze czasy, tym mocniejsze autorytety?

- Autorytety w trudnych czasach poddawane są silnej presji, można powiedzieć - próbie. Trzeba mieć bardzo silny charakter, by takiemu doświadczeniu sprostać, stąd może mniejsza liczba owych autorytetów, za to większa ich wiarygodność. Na pewno w czasach łamania sumień tacy ludzie są zawsze bardzo potrzebni, a ich głos jest słyszany i dobrze rozumiany, nawet wtedy, gdy nie można pozwolić sobie na mówienie wprost, tylko trzeba kluczyć opłotkami, albo milczeć. Czasami to milczenie bywa wymowniejsze niż słowa.

Reklama

Żałuję, że nie zdążyłam porozmawiać z wieloma uczonymi. Myślę np. o prof. Annie Krzysztofowicz. Zmarła w listopadzie ub.r. po długiej chorobie. Była wśród założycieli uczelnianej „Solidarności” pamiętnej jesieni 1980 r. Pozostała w pamięci przyjaciół i studentów jako osoba nieustraszona. Nie bała się nawet oddziału ormowców, którzy w stanie wojennym otoczyli budynek Uniwersytetu. Tacy jak ona tworzyli historię najstarszej polskiej uczelni.

Z drugiej strony, nasi bohaterowie potrafią przyznawać się do błędów. Niektórzy woleliby np. nie mieć pewnych pozycji w swym dorobku, a jednak nie wypierają się ich. Są autentyczni.

Profesorskie opowieści o relacjach mistrz - uczeń pełne są nie tylko szacunku, ale i ciepła. Padają wielkie nazwiska - Estreicher, Pigoń, Wyka, Ingarden. W przekazie naszych rozmówców owe „pomnikowe” postacie nabierają życia i kolorów.

- „Genius loci” - to określenie pada, gdy mowa o Krakowie.

- Prawie wszyscy nasi bohaterowie pochodzą spoza Krakowa. Przyjechali tu z różnych stron Polski. Miasto tak ich urzekło, że postanowili w nim pozostać. Tutaj dostrzegli szansę na realizację swej drogi, a dzisiaj to oni właśnie tworzą „genius loci” Krakowa.

Teresa Bętkowska, Elżbieta Dziwisz: „Uczeni przed lustrem”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2006 r.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kalendarz Adwentowy: Gdy rodzi się posłaniec łaski

2025-12-22 21:00

[ TEMATY ]

Kalendarz Adwentowy 2025

Karol Porwich/Niedziela

• Ml 3, 1-4. 23-24 • Łk 1, 57-66
CZYTAJ DALEJ

Nigeria: biskup katolickiej diecezji Kontagora potwierdził uwolnienie 130 uczniów i personelu porwanych ze szkoły

2025-12-23 15:02

[ TEMATY ]

porwanie

Nigeria

uwolnieni

Vatican Media

W poniedziałek biskup Bulus Dauwa Yohanna, ordynariusz katolickiej diecezji Kontagora w Nigerii, potwierdził uwolnienie 130 uczniów i personelu porwanych ze szkoły podstawowej i średniej św. Maryi w Papiri 21 listopada. Ofiary te stanowiły część grupy 315 osób, które zostały uprowadzone nocą z terenu szkoły przez uzbrojonych napastników.

Według nigeryjskich władz, wszyscy uczniowie i personel związani z tą szkołą są już wolni. Wiadomość o uwolnieniu jako pierwszy podał w serwisie X rzecznik prezydenta Nigerii.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Maryjny wieczór uwielbienia

2025-12-23 16:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Maryjny wieczór uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach

Maryjny wieczór uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach

W Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach odbywają się comiesięczne Maryjne Wieczory Uwielbienia. Ostatni Maryjny Wieczór Uwielbienia animowany był przez uczestników warsztatów liturgiczno-muzycznych prowadzonych w Sulejowie.

Zespół muzyczny i chór pod batutą dyrygenta i muzyka Huberta Kowalskiego, włożyli całe serce, by jak najpiękniej oddać chwałę Panu i uczcić Niepokalane Serce Maryi. Najważniejszym elementem spotkań jest adoracja Najświętszego Sakramentu oraz możliwość spowiedzi, przy śpiewie zespołu scholii rodzinnej. - Nasze wieczory prowadzimy już od 9 lat. Po kilku latach przybrały one formę pierwszych sobót Maryjnych. Nasz kościół to jednocześnie Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, a jak wiadomo pierwsze soboty poświęcone są naszej Mamie. Zamysłem wieczorów jest, by gromadzić się na modlitwie i uwielbieniu Pana Boga, Jezusa i Maryi. W tym czasie mamy możliwość podziękować, przeprosić i poprosić o to co mamy w sercu. Każdy z nas przychodzi ze swoimi intencjami, podczas każdego wieczoru przechodząc wokół obrazu możemy zanieść Matce wszystko co przynieśliśmy tego konkretnego dnia. Każdy wieczór jest inny. Jedyne co niezmienne to nasza obecność i modlitwa – tłumaczy Agnieszka Podgórska, inicjatorka Maryjnych Wieczorów Uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia i warsztatów liturgiczno-muzycznych. W murach zabytkowej świątyni zabrzmiały takie utwory jak „Ojcze prowadź nas”, „Jeshua” czy „Z dawna Polski Tyś Królową”. Zorganizowane w Sulejowie zostały warsztaty liturgiczno-muzyczne oparte na adwentowych pieśniach dawnych i współczesnych. Tegoroczne warsztaty miały dwa szczególne momenty. Pierwszy to prowadzony przez uczestników warsztatów Maryjny Wieczór Uwielbienia w parafii św. Wojciecha w Łodzi, podczas którego wielu ludzi dało obraz swojej wiary. Drugi to msza kończąca warsztaty w parafii św. Floriana w Sulejowie, której przewodniczył biskup Piotr Kleszcz. Po mszy odbył się krótki koncert przygotowanego przez uczestników spotkania materiału.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję