Kiedy w 2012 r. z kosmodromu Kourou wystartował PW-Sat – pierwszy polski satelita skonstruowany przez studentów Politechniki Warszawskiej, był to raczej symboliczny początek. Niewielkie urządzenie wielkości kartonu mleka miało testować technologie deorbitacyjne. Test nie przebiegł idealnie, ale jedno było pewne: Polska wkroczyła na orbitalną scenę z ambicją. Dziś, nieco ponad dekadę później, mamy na koncie nie tylko kilka kolejnych satelitów, ale także dziesiątki udziałów w międzynarodowych misjach, własną agencję kosmiczną i zespół firm oraz ośrodków badawczych, które udowadniają: Polak potrafi.
Jak satelity stały się narodową ambicją
Zaledwie rok po PW-Sacie na orbitę trafił Lem – pierwszy polski satelita naukowy zaprojektowany do obserwacji pulsujących gwiazd. To urządzenie było częścią międzynarodowej konstelacji BRITE (BRIght Target Explorer), tworzonej wspólnie przez Polskę, Austrię i Kanadę. Lem, a niedługo później także bliźniaczy Heweliusz, prowadziły precyzyjne obserwacje jasności najjaśniejszych gwiazd widocznych z Ziemi. Dla polskich astronomów był to krok milowy – nie tylko dostali dostęp do danych orbitalnych, ale i realnie współtworzyli misję naukową od podstaw.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W kolejnych latach pojawiły się coraz bardziej zaawansowane projekty. Satelita Intuition-1, wystrzelony w 2023 r., to produkt polskiej firmy KP Labs. Jego wyróżnikiem była hiperspektralna kamera połączona z systemem sztucznej inteligencji – satelita „rozumie”, co widzi, i może reagować natychmiast, jeśli np. wykryje zmiany w uprawach czy zagrożenia środowiskowe. Punktem zwrotnym był jednak projekt EagleEye – pierwszy w historii satelita zaprojektowany i obsługiwany przez Polską Agencję Kosmiczną (POLSA). Wystrzelony w 2024 r. umożliwia pozyskiwanie wysokorozdzielczych zdjęć Ziemi z dokładnością sięgającą 1 m. Jego dane wykorzystywane są już w analizach klimatycznych, monitoringu suszy oraz planowaniu przestrzennym. EagleEye pokazał, że Polska potrafi nie tylko budować instrumenty badawcze, ale też samodzielnie je kontrolować i wykorzystywać ich potencjał.
Robimy i mierzymy
Polskie instytuty naukowe i inżynieryjne od lat współtworzą najbardziej zaawansowane misje kosmiczne – nie tylko jako podwykonawcy, lecz także jako partnerzy. Przyrządy skonstruowane w Polsce pracowały na pokładzie sondy Rosetta, na misjach Cassini (badającej Saturna), BepiColombo (Merkury), InSight (Mars) czy Solar Orbiter (Słońce). W wielu przypadkach chodziło o samodzielne zaprojektowanie i wykonanie instrumentów pomiarowych. Centrum Badań Kosmicznych PAN odegrało tu kluczową rolę. Pracujące tam zespoły rozwijały magnetometry, spektrometry, systemy kontroli termicznej i sensory środowiskowe, które funkcjonują w ekstremalnych warunkach przestrzeni kosmicznej. Co ważne, Polska bierze też udział w interpretacji danych – co oznacza realny wpływ na publikacje naukowe i kierunki dalszych badań.
Dziś wiele projektów realizowanych z udziałem ESA i NASA ma komponent „made in Poland” – i coraz częściej nie jest to jedynie naklejka na obudowie, ale fundament całego układu. Inżynierowie z Astroniki, Creotechu czy Syderala tworzą złożone struktury mechaniczne, systemy optyczne, moduły przetwarzania danych, które trafiają do najbardziej wymagających misji kosmicznych. Zbieramy dane, analizujemy je i wracamy z propozycjami kolejnych rozwiązań – a to najlepszy dowód na to, że Polska mierzy nie tylko wysoko, ale i precyzyjnie.
Infrastruktura ziemska
Reklama
Choć najwięcej mówi się o satelitach i instrumentach na orbicie, równie ważna jest infrastruktura naziemna. Właśnie tutaj Polska może pochwalić się wyjątkowym projektem – siecią teleskopów Solaris rozlokowanych w trzech różnych zakątkach świata: w Republice Południowej Afryki, Australii i Argentynie. System Solaris powstał z myślą o precyzyjnych obserwacjach układów podwójnych oraz planet pozasłonecznych. Działa w pełni autonomicznie – teleskopy są zdalnie sterowane i mogą prowadzić obserwacje bez udziału operatora; reagują na zmieniające się warunki pogodowe i wskazania z systemów ostrzegawczych. Rejestrowane przez nie dane trafiają potem do polskich zespołów naukowych, które analizują zjawiska takie jak zaćmienia, tranzyty czy niestabilności gwiazdowe. Ale Solaris to nie tylko badania astrofizyczne. To także aktywne uczestnictwo w obserwacjach tzw. NEO – obiektów bliskich Ziemi, co oznacza wczesne wykrywanie potencjalnych zagrożeń asteroidowych. Obok Solaris rozwijane są również systemy śledzenia satelitów, radioteleskopy oraz centra przetwarzania danych – w tym stacje odbiorcze sygnałów z polskich satelitów. Dzięki temu Polska nie tylko wysyła dane w kosmos, ale potrafi je też skutecznie odbierać, analizować i integrować z innymi źródłami informacji.
Polski New Space i satelitarne jutro
Kiedyś sektor kosmiczny kojarzył się głównie z instytucjami państwowymi i akademickimi. Dziś intensywnie rozwija się w Polsce New Space – czyli rynek prywatnych firm, start-upów i innowacyjnych inicjatyw komercyjnych, które same projektują, budują i wynoszą technologie w kosmos. I robią to coraz śmielej. Firmy takie jak KP Labs, Creotech Instruments, SatRevolution czy Astronika zawierają kontrakty nie tylko z polskimi instytucjami, ale również z Europejską Agencją Kosmiczną, Komisją Europejską, a nawet z prywatnymi podmiotami spoza Europy. W 2024 r. miały już na koncie ponad 200 podpisanych kontraktów kosmicznych i technologicznych, w tym na budowę struktur mechanicznych do łazików i sond. Coraz częściej mówi się też o tzw. konstelacji CAMILA – narodowym programie czterech satelitów obserwacyjnych (trzech optoelektronicznych i jednego radarowego), które mają powstać do 2027 r. System ten, jeśli powstanie, umożliwi Polsce całkowicie niezależny monitoring satelitarny powierzchni kraju: w czasie rzeczywistym, dostępny dla administracji publicznej, wojska, rolnictwa, ochrony środowiska i służb kryzysowych.
Polska ma dziś potencjał, by nie tylko uczestniczyć w zagranicznych misjach, ale też budować własne. I choć jeszcze nie jesteśmy europejską potęgą, to śmiało wchodzimy do gry – z technologiami, wiedzą, a przede wszystkim z ludźmi, którzy patrzą w niebo nie tylko z zachwytem, ale też z konkretnym planem działania.
