Nie łudźmy się. Rosja w dalszym ciągu będzie prowadziła przeciwko nam zmasowany atak hybrydowy. Jest on nie tylko elementem głębszej strategii rozwijania agresji przeciwko Ukrainie, ale też ważnym elementem zmiękczania państw wschodniej i północnej flanki NATO. Bo w końcu chodzi o jedno: o uznanie imperialnych żądań Rosji. A Polska jest w tym wszystkim kluczowym krajem.
Rosja nie musi wjeżdżać czołgami, by uderzać w Polskę – wystarczą chaos, zakłócenia w dostępie do infrastruktury oraz usług i zakłócenia w łączności. I do tego właśnie dąży.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Nie ma tygodnia, w którym by nie odnotowano nowego ataku hakerskiego na naszą infrastrukturę, instytucje rządowe, samorządowe i gospodarcze. Wystarczy przytoczyć ataki z ostatnich tygodni, tylko z przełomu października i listopada: po ataku hakerskim dane części użytkowników serwisu SuperGrosz wyciekły i trafiły w nieuprawnione ręce. „Sytuacja jest bardzo poważna, bo wśród danych, które zostały pozyskane przez osobę nieuprawnioną, znajdują się m.in.: adresy e-mail, imiona i nazwiska, informacje o narodowości, numery PESEL, dane dotyczące dowodu osobistego, adresy zamieszkania lub pobytu oraz adresy do korespondencji, numery telefonów, informacje o pozostawaniu w związku małżeńskim, o liczbie dzieci, dane dotyczące statusu zawodowego, nazwa, adres, NIP oraz telefon do pracodawcy, zadeklarowana branża, deklarowany dochód, numery rachunków bankowych, identyfikator w portalu Facebook” – napisał minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski na platformie X. I z samego 1 listopada: „Od wczesnych godzin porannych obserwujemy zewnętrzny atak typu DDoS na polską infrastrukturę rozliczeniową, co wpływa na płynne działanie płatności – na przykład BLIKiem. Trwają intensywne działania służb, aby wyeliminować skutki tego ataku” – czytamy w komunikacie ministra cyfryzacji. To tylko przykłady z ostatnich dni.
Polska na celowniku Kremla
O tym, jak bardzo ważnym dla Rosji krajem jest Polska, najlepiej świadczy przypadek złapanego na naszym terytorium po rosyjskim najeździe na Ukrainę rosyjskiego szpiega Pawła Rubcowa vel Pabla Gonzalesa. Po wymianie najważniejszych szpiegów między NATO a Rosją Pawła Rubcowa na Lotnisku Szeremietiewo w Moskwie witał z honorami sam Władimir Putin. Prezydent nie witałby go, gdyby jego praca szpiegowska w Polsce nie miała dla Rosji takiego znaczenia. A co on robił? Był agentem wpływu, który na zlecenie Rosji organizował towarzyskie przyjęcia, na które zapraszał polskich celebrytów i dziennikarzy, by przy alkoholu i innych uciechach przekonywać ich do rosyjskiego punktu widzenia. Widocznie musiał działać z powodzeniem, skoro został tak doceniony przez Putina.
Reklama
Inny przypadek to działalność szpiegowska rosyjskiego małżeństwa przebywającego w Polsce. Rosjanin Igor R., który uzyskał w Polsce status politycznego uchodźcy, stypendium i mieszkanie, okazał się współpracownikiem rosyjskich służb specjalnych. Z akt zakończonego właśnie śledztwa wynika, że zbierał informacje o pracownikach polskiego MSZ, o jednym z rządowych programów, a nawet o nauczycielach pomagających przebywającym w Polsce Rosjanom. Akta tej sprawy dobrze pokazują, kim są i w jaki sposób działają rosyjscy szpiedzy. Prokuratura i ABW po trwającym ponad rok śledztwie oskarżyły Igora R. i jego żonę Irinę R. o udział w działalności rosyjskiego wywiadu oraz przekazywanie służbom wiadomości, które mogły wyrządzić szkodę naszemu krajowi. Jak wykazało śledztwo, Igor R. był też adresatem przesyłki kurierskiej zawierającej elementy bomby kumulacyjnej: płynny materiał wybuchowy, zapalniki i zasilanie. W lipcu 2024 r. przesyłka została odkryta w sortowni firmy kurierskiej. Rosjanin jest oskarżony o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób. Elementy bomby przywiozła do Polski z Ukrainy modelka Kristina S. – także już ujęta i poddana polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Okazuje się, że szykowany przez nich akt terroryzmu mógł być wymierzony w gazociąg w Sosnowcu oraz rurociąg ciepłowniczy należący do Tauronu.
To tylko wierzchołek góry lodowej
Zwiększa się liczba przygotowywanych ciężkich aktów dywersji, takich jak podpalenia i konstruowanie bomb. Grupa terrorystyczna, którą kierowali przebywający w Polsce 33-letni Serhii Chalyi, obywatel Ukrainy, oraz mieszkający w Rosji Oleksandr V., dokonała co najmniej czterech podpaleń: sklepu Obi przy ul. Radzymińskiej w Warszawie 14 kwietnia 2024 r., sklepu IKEA w Wilnie na Litwie 9 maja 2024 r., Centrum Handlowego Marywilska w Warszawie 12 maja 2024 r.; odkryto także przygotowania do podpalenia sklepu IKEA w Rydze na Łotwie.
Jak się okazało, terroryści zza naszej wschodniej granicy wzniecali pożary za pomocą zdalnie kierowanych ładunków zapalających, które wcześniej pozostawiali w miejscach przestępstw – wszystko nagrywali i wysyłali do Oleksandra V. i Serhiia Chalyi „w celu udokumentowania wykonania zadania oraz jego opublikowania na rosyjskich portalach propagandowych i w mediach” – jak wynika z ustaleń wielowątkowego śledztwa prowadzonego przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie.
Reklama
Serhii Chalyi, który kierował grupą terrorystyczną dokonującą tych podpaleń, zdążył zbiec z Polski. Pomogli mu w tym mieszkający w Polsce Ukraińcy Serhii R. i Pavlo T. – m.in. w znalezieniu noclegów, w zakupie biletów lotniczych, przekazywaniu informacji ułatwiających ucieczkę, a także wywiezieniu go z Polski na terytorium Republiki Czeskiej oraz opłaceniu jego pobytu w hotelu w Austrii.
Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jaką łatwość w werbowaniu terrorystycznych agentów w naszym kraju ma Moskwa w sytuacji przebywania na terytorium polskim tysięcy obywateli Ukrainy i Białorusi niezadowolonych ze swojego statusu. Łatwo są oni wykorzystywani przez rosyjskie służby agenturalne. Obywatele Ukrainy i Białorusi oskarżeni o próbę wysadzenia w powietrze galerii handlowej na Litwie i w Polsce to dzisiaj osoby bez ojczyzny, dla których – jak się okazuje – było zupełnie obojętne, co robią i dla kogo, ważne, za ile. To, że przy tym mogą ucierpieć niewinni ludzie, to dla nich nieistotny szczegół. Można się spodziewać, że takich osób będzie więcej. Polska, niestety, w przeciwieństwie np. do Wielkiej Brytanii, nie kontroluje w ogóle napływających do Polski uchodźców, wśród których z pewnością znajdują się także osoby nastawione na działalność terrorystyczną przeciwko Polsce.
Tak to wygląda. Zdecydowanie musimy być przygotowani – i jako państwo, i jako społeczeństwo – że czas beztroski już minął. Musimy zacząć wymagać od instytucji naszego państwa, by zapobiegały tym wzrastającym aktom rosyjskiej dywersji.
