Reklama

Zginęli na służbie

W Polsce każdego roku w czasie służby zostaje rannych ok. 450 policjantów. Kilkunastu traci życie z rąk przestępców. Osierocone przez policjantów rodziny borykają się z wieloma problemami. Często nie mają środków do życia.

Niedziela warszawska 9/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z narażeniem życia

Reklama

Policja jest formacją, która ma zawodowy obowiązek narażania życia. Wynika to z przysięgi, którą każdy policjant składa na początku służby: "Ja, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, świadom podejmowania obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczypospolitej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia".
Od 1990 r., kiedy istnieje policja, dla 85 policjantów ten fragment ślubowania spełnił się w najtragiczniejszy sposób. Chroniąc bezpieczeństwo ludzi i porządek publiczny ponieśli ofiarę największą - stracili życie.
Przypomnijmy kilka faktów:
17 sierpnia 2002 r. w Mikołajkach podczas pościgu za bandytami zastrzelony został sierżant sztabowy Marek Cekała.
20 maja 2002 r. podczas interwencji służbowej w kafejce internetowej w Czechowicach-Dziedzicach zginęli podkomisarz Mirosław Małczęć i sierżant sztabowy Tadeusz Świerkot. Służyli w policji od 11 lat. Obaj żonaci, osierocili po dwoje dzieci.
23 marca 2002 r. w Parolach k. Nadarzyna poległ z rąk bandytów kierownik sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej w Piasecznie podkomisarz Mirosław Żak. Był żonaty, osierocił dwoje dzieci.
O głośnych tragediach szeroko informowały media. Jednak co roku zdarzają się także tragedie mniej spektakularne. Policjanci giną np. podczas wykonywania rutynowych czynności śledczych, pościgu za kłusownikami lub w momencie rozbrajania ładunków wybuchowych. - Te przypadki nie są tak bardzo nagłaśniane przez media, a również za nimi kryje się ogromny, ludzki dramat - mówi Irena Zając, prezes Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom Po Poległych Policjantach.
Ten dramat to przede wszystkim strata męża, ojca, nierzadko jedynego żywiciela rodziny. W dodatku na służbie giną głównie policjanci młodzi, mający jeszcze niewielki staż pracy i niezbyt dużą pensję. To sprawia, że również renta, którą otrzymują osierocone rodziny jest niewielka. Często nie pozwala ona na zaspokojenie podstawowych potrzeb związanych z opłatą bieżących świadczeń, wydatków na utrzymanie czy kosztów edukacji dzieci.

Działalność bez dotacji

Reklama

I właśnie po to, żeby zaradzić tym problemom w 1997 r. Komendant Główny Policji powołał Fundację Pomocy Wdowom i Sierotom Po Poległych Policjantach. Była to oddolna inicjatywa samych policjantów, którzy wyrażali wielkie zaniepokojenie wzrastającą liczbą wypadków śmiertelnych na służbie. O ile jeszcze w 1992 r. były 2 takie wypadki, to 1996 r. już 9, a rok później aż 11. Skarb Państwa przeznaczył 2 tysiące złotych na fundusz założycielski i fundacja rozpoczęła działalność.
Fundacja nie otrzymuje od nikogo żadnych dotacji, a jej członkowie pracują społecznie. - Nie prowadzimy działalności gospodarczej, a założone cele możemy realizować jedynie ze środków pochodzących z darowizn, spadków, zapisów, subwencji, imprez publicznych oraz ze zbiórek pieniężnych pochodzących również ze środowiska policyjnego - podkreśla Irena Zając.
Od początku swojego istnienia fundacja stara się udzielać możliwie największego wsparcia swoim podopiecznym. Pomimo ograniczonych środków i możliwości, jakimi dysponuje, posiada już znaczące osiągnięcia. Są to przede wszystkim: zapomogi materialne i finansowe udzielane wdowom po poległych policjantach, stypendia i pomoc materialna związana z kształceniem i nauką sierot znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, organizowanie oraz dofinansowanie pobytu dzieci i młodzieży na koloniach i obozach. Podczas spotkań okolicznościowych oraz przed każdym wyjazdem dzieci na wycieczki i wakacje przekazywane są dary rzeczowe od sponsorów, np. słodycze, soki, zabawki. Każdorazowo przed wyjazdem dzieci organizowane są również w Komendzie Głównej Policji spotkania z kierownictwem Komendy. Dzieci mają zapewnioną opiekę. A w zależności od potrzeb także bezpłatny nocleg. Co roku fundacja przekazuje również paczki świąteczne dla podopiecznych z całej Polski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wspólne wakacje

Ważna jest również psychiczna pomoc dla osieroconych rodzin. - Zawsze mogą do nas zadzwonić, porozmawiać, wypłakać się, napisać list. Jest to też na pewno istotna forma wsparcia - mówi Irena Zając.
Z kolei Joanna Molak, wiceprezes fundacji, dodaje, że pod względem wsparcia psychologicznego bardzo ważne dla osieroconych dzieci są wspólne wyjazdy na zimowiska, ferie, wakacje. - Dzieci wiedzą, że łączy ich to samo: pochodzą z niepełnych rodzin. Bardzo szybko się dogadują, nawiązują znajomości, przyjaźnie i tym samym wspierają się nawzajem. Dla młodszych bardzo dopingujące jest, kiedy widzą, że starsi kończą dobre szkoły, studia. To dla nich znak, że nie muszą skończyć swojej edukacji tylko na podstawówce - podkreśla.
Bardzo dobrze układa się również współpraca fundacji z Kościołem. - Utrzymujemy stały, owocny kontakt - mówi ks. Andrzej Kwaśnik, duszpasterz policjantów archidiecezji warszawskiej. W parafii Zesłania Ducha Świętego w Iwicznej, gdzie jest proboszczem, organizowane są regularne spotkania, na które zapraszani są podopieczni fundacji. Ks. Kwaśnik służy im także pomocą duchową. Nierzadko osoby po nagłej stracie męża lub ojca przechodzą głęboki kryzys religijny, nie mogąc pogodzić się z tą stratą. Niektórzy "obrażają się" na Pana Boga.

Nie można zakładać najgorszego

Większość osób pracujących w fundacji doświadczyła utraty mężów lub bliskich podczas służby policyjnej. Wiedzą dobrze i rozumieją, co się czuje, gdy nagle traci się najbliższą osobę. Mąż Joanny Molak, zginął w 1996 r. podczas rozbrajania ładunku wybuchowego podłożonego na stacji benzynowej przy ul. Ostrobramskiej.
- Czy brała pani pod uwagę, że kiedykolwiek taka tragedia może nastąpić? - pytam.
- Nie! Nie można z góry tego zakładać. Przecież nie można byłoby założyć rodziny, ani planować życia. Dlatego nie zgodzę się z tym, że jak ktoś idzie pracować w policji, to musi być przygotowany na śmierć - mówi pani Joanna.
Przez prawie 6 lat działalności fundacja objęła swoją opieką osierocone rodziny we wszystkich polskich województwach. W każdej komendzie wojewódzkiej jest ktoś, kto utrzymuje regularny kontakt z centralą fundacji w Warszawie. W momencie kiedy jakaś rodzina ma kłopoty, np. grozi jej eksmisja, fundacja interweniuje gdzie się tylko da. Ważne, że pomoc jest stała i rodziny wiedzą, iż zawsze mogą na nią liczyć.

Jak pomóc

Żeby pomoc była skuteczna i wymierna fundacja apeluje do wszystkich ludzi dobrej woli. - Apelujemy o wsparcie finansowe, ale nie tylko. Jeżeli ktoś zna angielski, może udzielić lekcji naszemu podopiecznemu. Jak ktoś prowadzi pensjonat, niech da nam 1 pokój, wyślemy rodzinę na wypoczynek. Jak ktoś ma dobre rzeczy do przekazania, to bardzo prosimy o ofiarę. Czy to będzie komputer, encyklopedia, słowniki, podręczniki, sprzęt sportowy itp., wszystko to bardzo przyda się naszym dzieciom - mówi Irena Zając. Podkreśla również, że fundacja jest wdzięczna ofiarodawcom za już udzieloną pomoc.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W radość Bożego Narodzenia wpisuje się ten drugi dzień świąt

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mt 10, 17-22.

Piątek, 26 grudnia. Święto św. Szczepana, pierwszego męczennika.
CZYTAJ DALEJ

Lublin: spłonęło poddasze kościoła przy ul. Kunickiego

2025-12-25 09:44

[ TEMATY ]

pożar

PAP

Około 80 strażaków walczyło w bożonarodzeniowy czwartek z pożarem poddasza kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego przy ul. Kunickiego w Lublinie. Nikt nie został ranny – poinformowała straż pożarna.

- Mamy pożar poddasza kościoła przy ulicy Kunickiego w Lublinie. W tej chwili nie wiadomo, co dokładnie się tam pali, czy konstrukcja dachowa, czy ocieplenie. Pożar jest widoczny na kalenicy dachu – powiedział PAP rzecznik prasowy Komendy Miejskiej PSP w Lublinie mł. kpt. Bartłomiej Pytka.
CZYTAJ DALEJ

Najstarszy zachowany do dziś opłatek został znaleziony w książce należącej do polskiego szlachcica

2025-12-26 18:14

[ TEMATY ]

opłatek

_Alicja_/pixabay.com

Najstarszy zachowany do dziś opłatek został znaleziony w książce należącej do polskiego szlachcica Władysława Konstantego Wituskiego (1605-1655). O odkryciu tym oraz bibliotece polskiego podróżnika, zagrabionej przez Szwedów w XVII wieku, opowiada w rozmowie z PAP dr Joanna Zatorska-Rosen.

Badaczka z Uniwersytetu Sztokholmskiego jest autorką rozprawy na temat biblioteki Wituskiego, wywiezionej z Polski przez wojska szwedzkie podczas potopu szwedzkiego i przechowywanej do dziś na Zamku Skokloster pod Uppsalą.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję