Reklama

U Matki Bożej Pięknej Miłości

– Maryja posiadła największą miłość Boga nie dla siebie, ale po to, by dać ją światu – mówił pół wieku temu prymas kard. Stefan Wyszyński. 29 maja br. bydgoska fara obchodziła 50. rocznicę koronacji obrazu Matki Bożej Pięknej Miłości

Niedziela Ogólnopolska 27/2016, str. 28-29

Marek Kułakowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pięknie przeżyliśmy jubileusz koronacji obrazu Matki Bożej Bydgoskiej, któremu przewodniczył abp Jan Romeo Pawłowski, nuncjusz apostolski w Kongu i Gabonie w latach 2009-15. Co ciekawe, duchowny zaczynał drogę kapłańską właśnie u nas, w Bydgoszczy – mówił ks. prał. Stanisław Kotowski, proboszcz katedry pw. Świętych Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy, kustosz sanktuarium Matki Bożej Pięknej Miłości.

Od marca br. do katedry przybywały delegacje z bydgoskich parafii, które po nabożeństwach otrzymywały kopie obrazu Madonny z Różą. Same uroczystości jubileuszowe zostały poprzedzone dziewięciodniową nowenną. We wszystkich parafiach w mieście odprawiono nowennę ku czci Matki Bożej Bydgoskiej, patronki diecezji. W ogromną konsternację, ale i zachwyt wprawił samych mieszkańców marsz 300 mężczyzn, którzy wieczorową porą, z Najświętszym Sakramentem, w całkowitym milczeniu przeszli ulicami Bydgoszczy do katedry. Na Starym Rynku gromko odśpiewali „Bogurodzicę”. Jubileusz koronacji uświetniły też koncert ewangelizacyjny oraz procesja różańcowa. Najważniejszym punktem tych obchodów była, oczywiście, Msza św. pod przewodnictwem abp. Pawłowskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak to było z koronacją

Reklama

Koronacja obrazu Madonny z Różą 29 maja 1966 r. wpisywała się w obchody Milenium Chrztu Polski. Uroczystości w bydgoskiej farze były jedynym wydarzeniem maryjnym w roku 1000-lecia naszego państwa w archidiecezji gnieźnieńskiej. Prymas Wyszyński, mając na uwadze kult, jakim otaczano Matkę Bożą Bydgoską, wystąpił do Stolicy Apostolskiej o zezwolenie na nałożenie na skronie Maryi korony. Kilka miesięcy później nadeszła zgoda z Rzymu.

– Uroczystość koronacji naszego obrazu, jak na ówczesne czasy, była ogromnym wydarzeniem – powiedział ks. Kotowski. – Była też w nieprawdopodobny sposób inwigilowana przez służby bezpieczeństwa. Wtedy władze komunistyczne nie zgodziły się, aby koronacja odbyła się na Rynku Starego Miasta. Ksiądz Kardynał na miejsce koronacji wyznaczył więc teren przy kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy na Szwederowie. Z dokumentów IPN wiemy, że bezpieka uruchomiła dwa ośrodki dowodzenia przeciwko uroczystościom, jeden – w Urzędzie Miasta i drugi – w pobliskim liceum ogólnokształcącym.

29 maja 1966 r. był zimnym i dżdżystym dniem. Mimo to w uroczystościach koronacyjnych, oprócz 12 biskupów polskich na czele z prymasem Stefanem Wyszyńskim i abp. Karolem Wojtyłą, którzy przyjechali wprost z uroczystości milenijnych z Gdańska, udział wzięło blisko 30 tys. wiernych.

W homilii kard. Wyszyński po raz pierwszy obraz Matki Bożej Bydgoskiej nazwał obrazem Matki Bożej Pięknej Miłości. Następnego dnia po uroczystościach koronacyjnych, już na Eucharystii w farze, Prymas wyjaśnił istotę nazwy obrazu Madonny z Różą jako Matki Bożej Pięknej Miłości:

Reklama

– Spod Serca wybranej Matki Miłość Ojcowa ludzkimi drogami przychodzi na świat. Przez Maryję, za sprawą Ducha Miłości, Ojciec dał światu umiłowanego swojego Syna. Bóg umiłował świat – powiedział. Maryja Rodzicielka staje się Matką pięknej, najpiękniejszej Miłości. Ojciec swoją Miłość – Syna umieścił pod Sercem Maryi, a Ona tego Syna umiłowania Ojcowego dała nam jako znak wielkiej miłości Ojca ku nam wszystkim. Ksiądz Kardynał wyraził nadzieję, że „Bydgoszcz tutaj stworzy Serce serc dla miasta i tutaj będzie się dzielić sercem, krzepić serca i stąd będzie wynosić większą jeszcze miłość”.

Prymasowi Wyszyńskiemu w koronacji obrazu Matki Bożej Pięknej Miłości, na mocy dekretu papieża Pawła VI, pomagał bp Antoni Pawłowski z Włocławka. Miało to być wyróżnienie dla ordynariusza diecezji, w której skład w przeszłości wchodziła ziemia bydgoska.

Macie rację, czyli rekoronacja

O rekoronację wizerunku bardzo zabiegał arcybiskup gnieźnieński Henryk Muszyński. Podczas rozmowy z Ojcem Świętym Janem Pawłem II przypomniał, że skoro kard. Wojtyła zasiadł na Stolicy Piotrowej, to społeczeństwo Bydgoszczy oczekuje, że ich Matka Boża Pięknej Miłości doczeka się koron papieskich. Papież miał odpowiedzieć: „Macie rację”.

A sposobność taka nadarzyła się podczas pielgrzymki Papieża do Polski w 1999 r. Dokładnie 7 czerwca na bydgoskim lotnisku, w obecności 600 tys. wiernych, Ojciec Święty rekoronował obraz z fary. – Jako pamiątkę i spuściznę duchową dzisiejszej uroczystości pragnę pozostawić papieskie korony na skroniach Dzieciątka i Matki Bożej Pięknej Miłości – powiedział Jan Paweł II. Papież dodatkowo ustanowił bydgoską kolegiatę konkatedrą archidiecezji bydgoskiej. Korony papieskie, autorstwa Andrzeja Janickiego, miejscowego jubilera, zostały wykonane ze złota najwyższej próby i ozdobione drogocennymi kamieniami, m.in. diamentami, szafirami i perłami.

Reklama

Sługa Boży kard. August Hlond na łożu śmierci wypowiedział znamienne słowa: „Pracujcie i walczcie pod opieką Najświętszej Maryi Panny. Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo od Matki Najświętszej. Ja odejdę, ale przyjdzie inny i moją pracę poprowadzi dalej”.

W Bydgoszczy Matka Boża Pięknej Miłości zwycięża. W świątyni przed wizerunkiem Maryi z Różą codziennie, od rana do wieczora, można zobaczyć Jej czcicieli zatopionych w modlitwie. Kochają Ją szczególnie małżeństwa oraz ludzie młodzi, którzy od zawsze gromadzili się tu licznie przed podjęciem życiowych decyzji i wyborów. Proszą Ją o światło i opiekę.

– Chcielibyśmy, aby 50. rocznica koronacji naszego obrazu jeszcze bardziej ożywiła kult Matki Bożej Pięknej Miłości, która jest patronką naszej diecezji i miasta Bydgoszczy. 8 września bardzo uroczyście obchodzimy odpust. Odprawiana jest nowenna. Wówczas każdego dnia gromadzą się inne wspólnoty: Akcja Katolicka, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, Duszpasterstwo Rodzin, katechumenat czy świeckie zakony – karmelitański i franciszkański. Po wielkiej liczbie intencji mszalnych, zarówno dziękczynnych, jak i błagalnych, dostrzegam ogromny kult i nabożeństwo do naszej Matki Bożej Pięknej Miłości – mówił ks. Stanisław Kotowski.

Dwa w jednym kościele

Bydgoska fara, jako jedyna świątynia w Polsce, może się pochwalić dwoma koronowanymi obrazami. Jeden to wizerunek Matki Bożej Pięknej Miłości koronowany przez kard. Stefana Wyszyńskiego, a potem rekoronowany przez papieża Jana Pawła II. Drugi to obraz Matki Bożej Szkaplerznej, na który korony 16 lipca 2001 r. nałożył abp Henryk Muszyński.

* * *

Obraz Matki Bożej Pięknej Miłości przedstawia Madonnę Apokaliptyczną z Dzieciątkiem Jezus na lewej ręce i różą w prawej dłoni. Według historyków sztuki, ten słynący cudami obraz to jeden z najpiękniejszych wizerunków maryjnych na ziemiach polskich. Prawdopodobnie został namalowany w latach 1467-75. Mimo wielu wskazówek autor tego dzieła nie jest znany. Przypuszcza się, że namalował go polski lub zachodnioeuropejski artysta. Obraz, o wymiarach 105 x 180 cm, powstał na drewnianej płycie techniką temperową i wykończony jest laserunkami. Z lewej strony u stóp Madonny klęczy mężczyzna, kojarzony z Mikołajem Szarlejskim lub Janem Kościeleckim. Niektórzy uważają, że może to być nawet postać króla Kazimierza Jagiellończyka, który był współfundatorem ołtarza i częstym gościem w Bydgoszczy w okresie wojny trzynastoletniej. Gotycki obraz Matki Bożej Pięknej Miłości mieści się w ołtarzu głównym kościoła katedralnego w Bydgoszczy.

* * *

Cudowny obraz Matki Bożej Szkaplerznej pochodzi z rozebranego w 1822 r. kościoła Zakonu Karmelitów w Bydgoszczy. Jego powstanie datuje się na przełom XVI i XVII wieku. Autor barokowego obrazu z wizerunkiem Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus, pokrytym srebrnymi sukienkami, jest nieznany. Obraz jest namalowany na płótnie i zdublowany na desce. Został umieszczony na wschodnim zamknięciu nawy północnej katedry. Ten unikalny obraz w pierwszą sobotę każdego miesiąca gromadzi członków Bractwa Szkaplerznego. Na każdej Mszy św. jest tu możliwość przyjęcia szkaplerza i oddania się Matce Bożej w najpiękniejszą niewolę miłości. Do tej pory przy obrazie Matki Bożej uroczyście przyjęto ponad 400 szkaplerzy.

2016-06-29 08:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Hiszpania: rząd planuje usunąć figury świętych wokół krzyża w Dolinie Poległych

2025-11-13 16:49

[ TEMATY ]

Hiszpania

figura

Dolina Poległych

wikipedia.org

Rząd Hiszpanii Pedro Sáncheza zamierza usunąć figury świętych znajdujące się wokół krzyża w Dolinie Poległych (Valle de los Caidos), miejscu złożenia ciał ponad 30 tys. ofiar wojny domowej w tym kraju z lat 1936-1939. Centrolewicowy gabinet zatwierdził nowy plan zagospodarowania tej zainaugurowanej w 1959 roku pod Madrytem budowli, nad którą wznosi się ponad 154-metrowy krzyż. Usytuowane wokół jego podstawy postacie czterech ewangelistów oraz Maryi trzymającej umęczone ciało Jezusa, jak wynika z makiety architektonicznej, mają zostać usunięte. Zniknąć mają także monumenty przedstawiające cztery cnoty: siłę, roztropność, sprawiedliwość i umiarkowanie.

Zgodnie z zapowiedziami rządu Pedro Sáncheza, modernizacja w ramach zatwierdzonego we wtorek projektu pt. „Krzyż i podstawa”, obejmująca m.in. prace przy usunięciu symboli religijnych, ma służyć „większemu pluralizmowi” w miejscu pochówku ofiar wojny domowej, zarówno frankistów dowodzonych przez generała Francisco Franco, jak i ich przeciwników.
CZYTAJ DALEJ

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

XX Dni Muzyki Kościelnej

2025-11-15 22:44

plakat organizatorów

W sobotę 15 listopada po raz kolejny w Archidiecezji Krakowskiej rozpoczęły się Dni Muzyki Kościelnej.

Cykliczne wydarzenie potrwa do 23 listopada. Organizują je:
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję